Ogłoszenie


Wpisz się do Księgi Gości!

Całe forum podlega ochronie praw autorskich!
Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!



Dziękować Wszystkim!
Miasteczko powraca! Zdaje się, że już na dobre ;]


Chcesz dołączyć do Miasteczka Candy?
Zarejestruj się, a następnie zaakceptuj swoje konto, by zostać mieszkańcem! Nie pożałujesz!



Powrociłaś/łeś do Miasteczka po długim czasie i nie wiesz co i jak?
Wystarczy, że zgłosisz się po nowy avatar, a Twoje konto zostanie przywrócone!



Ważne ogłoszenie, które musicie przeczytać.

Nasze święta











Pogadaj z nami, wejdź na czat





#1 2008-04-14 20:27:37

Joanna

Vice Burmistrz

6577621
Call me!
Zarejestrowany: 2008-04-02
Posty: 580

"Moda i żarciki"

Str. 1
Witam.
Oto czytacie pierwszy numer gazetki "Moda i żarciki"
będziemy wydawać gazetkę co miesiąc ( lub za moją zmianą napisaną w tym numerze) .
Ta gazetka jest poświęcona na opisywanie mody, i pokazywanie zdjęć, które ubrania są teraz modne, jak i będziemy podawać duużo śmiesznych dowcipów. ( imiona i nazwiska osób które będą miały modne ubrania będą kompletnie zmyślone przeze mnie )
Będziemy również podawać przeróżne straszne i śmieszne historie, również będę podawać inne ciekawostki, reportaże czy różne naukowe ciekawostki.
Mam nadzieję że nie będzie się wam nudzić czytając moją gazetkę (zezwalam na rozpowszechnianie jej).
Pozdrawiam.
Redaktorka: Malwina.

Str.2
Żarciki:
Przychodzi baba do lekarza z budką telefoniczną na głowie. A lekarz mówi:
- Kto pani taki numer wykręcił?!

Działo się to pewnej burzowej nocy. Była ogromna ulewa, mocno grzmiało, a pioruny uderzały jeden za drugim. W pewnym domu, który znajdowal się w ciemnym parku, mieszkała rodzina z dwójką dzieci. Owa rodzina siedziała na piętrze. Rodzice oglądali telewizję dzieci się bawiły. Nagle w kuchni dobiega odgłos: Kap, kap, kap... Zdziwiony ojciec kazał rodzinie zostać, zszedł na dół, ale już nie wrócił. Matka bardzo się bała o męża, więc również zeszła na dół sprawdzić co się stało. Też nie wróciła. Dzieci bardzo się bały. Odgłos nie ustawał. Starszy brat zebrał siły i powędrował na dół, zostawiając młodszą siostrzyczkę. Nie wrócił. Była już 3:00 w nocy, kiedy mała zanosiła się z płaczu. Ten odgłos nie ustawał... mała zeszła na dół. Wchodzi do kuchni... patrzy... a tam cała rodzina zakręca kran!

Tata zabrał Jasia do zoo. Zbliżają się do klatki z tygrysami, tata mówi:
- Jasiu nie zbliżaj się bardziej do tych tygrysów.
- Tato ja im nic nie zrobię.

Na zakończenie roku szkolnego dyrektor zwraca się do uczniów:
- Życzę wam przyjemnych wakacji, zdrowia i żebyście we wrześniu wrócili mądrzejsi.
- Nawzajem.

Przed sklepem w lesie ustawiła się wielka kolejka. Zajączek przepycha się na początek kolejki. Już prawie mu się udało, gdy zatrzymuje go niedźwiedź.
- Dokąd to się zajączku pchasz? Spadaj na koniec!- i wyrzuca go.
Zajączek się nie poddaje, ale ciągle powtarza się ta sama sytuacja. W końcu zajączek nie wytrzymuje i zdenerwowany, odchodząc mówi:
- Jak tak stawiacie sprawę, to nie otworzę dzisiaj tego sklepu!

- Co zrobić jeśli blondynka rzuci w ciebie granatem?
- Wyjąć zawleczkę i odrzucić granat.

Lekcja religii dla dorosłych. Ksiądz po kolei omawia 10 przykazań. Po przerobieniu przykazania "szanuj ojca swego i matkę swoją" ksiądz pyta grupy:
- A które przykazanie uczy jak traktować swego współmałżonka?
Natychmiast odpowiada jakiś starszy facet:
- Nie zabijaj.

Idzie sobie James Bond przez pustynię. Spotyka wielbłąda i mówi:
- Jestem Bond, James Bond. A wielbłąd na to:
- Jestem Błąd, Wielbłąd

Matka krzyczy na córkę:
- Zabraniam ci wracać tak późno do domu. Masz dopiero 17 lat. Ja w twoim wieku...
- Wiem, wiem. - przerywa córka - Siedziałaś stale w domu... bo ja miałam pięć miesięcy...

Str. 3
Moda: ( nie do kupienia, ceny podane dla przykładu prawdziwej gazetki)
Modny kolor na wiosne: Żółty, zielony, czarny, różowy.

http://img393.imageshack.us/img393/6558/candyix5.th.jpg

modelka : Angella Vinson.
Opaska: 50 zł
Kolczyki: 26zł
Naszyjnik: 14 zł
Bluza: 100 zł
Bluzka z krótkim rękawem: 80 zł
Spódniczka: 75 zł
Rajstopy: 25 zł
Buty: 90 zł

Str.4
Straszne opowieści.


W małym miasteczku leżącym w Indiach żyła sobie pewna rodzina-mama, tata i synek. Chłopiec miał 8 lat. Pewnego dnia rodzice poszli na bal. Syn został sam w domu. Gdy bawił się samochodami usłyszał głos: " Czerwony stoliczek Cię szuka!" Przestraszył się i zamknął drzwi od swojego pokoju. Po chwili usłyszał ten sam głos: "Czerwony stoliczek Cię szuka, połóż cały majątek na czerwonym stoliczku!" Usłyszał ponownie: "Czerwony stoliczek już cię znalazł!" Rano kiedy rodzice wrócili z balu zobaczyli leżącego chłopca obok czerwonago stoliczka, a na stoliczku cały swój majątek. Następnego dnia chłopiec poszedł z mamą na zakupy. Gdy wrócili zobaczyli tatę leżącego obok czerwonego stoliczka z czerwoną drzazgą w palcu. Z palca krew lała się strumieniem. W poniedziałek, gdy wrócił ze szkoły zastał mamę w takim samym stanie w jakim zastał tatę poprzedniego dnia.Szybko pobiegł do babci, potem do cioci i kolejno obiegł wszystkich członków rodziny i sąsiadów. Okazało się, że wszyscy umarli. Chłopiec zostł sam w mieście. Nagle usłyszał głos: "Na Ciebie także nadszedł czas." Poczym upadł na ziemię i zmarł.

Zdarzyło się to w czasie ostatniej wojny. Tuż pod niewielkim laskiem Topole Góry w Piotrkowicach koło Zawichostu wypatrzono wisielca. Kołysał się zaczepiony na gałęzi dzikiej gruszy rosnącej na miedzy. Czubkami butów dotykał wygniecionej trawy. Odcięto go i pochowano pod tamtą gruszą. Próbowano dociekać, czemu śmierć dopadła nieznajomego właśnie pod Topolimi Górami. Niestety nie dowiedziano się nigdy kim był i skąd pochodził. Wielokrotnie też zadawano sobie pytanie, czy założył stryczek własnoręcznie, czy tez założono mu go przemocą. Być może był zdrajcą, a może zdesperowanym Żydem uciekającym z transportu czy okolicznej kryjówki. Ubranie wisielca było zniszczone ale elegantów w czasie wojny nie spotykało się często. Jedna rzecz szczególnie rzucała się w oczy. Wisielec miał niewłaściwie założone buty. Może zaskoczony w śnie zakładał je w pośpiechu? Nic już się nie da wyjaśnić. Ale na źle założonych butach się nie kończy. Dwadzieścia lat po wojnie wędrowała do domu z niedalekiego miasteczka. Zmierzała przez Topole Góry. W lesie natknęła się na nieznajomego mężczyznę. Zwróciła uwagę, że miał odwrotnie założone buty. Podniosła zdumiony wzrok, aby przyjrzeć się uważniej, ale minął ją pospiesznie. Nie zauważyła więc jego twarzy. Nie znała historii powieszonego, o spotkaniu opowiedziała krewnym. Do domu powracała też inną drogą. Jeden z mieszkańców Piotrowic często zakładał wnyki na zające. Na śniegu śledził zajęcze tropy. W końcu lat sześćdziesiątych styczniowym świtem odkrył ślady odwrotnie założonych butów. Były świeże wyraźnie nocą bowiem spadł śnieg. Ruszył ich śladem i po stu krokach stanął jak wryty. Ślady urywały się pod gruszą, na której przed ćwierć wiekiem zawisnął nieznajomy mężczyzna w źle założonych butach.

Muj wujek umarł...Pojechałam na wakacje do owdowiałej cioci...Miała tylko jedno dziecko,Natalie.Ale ona pracowała w Szwecji. Wieczorem siedziałyśmy z ciocią w pokoju rozwiązując krzyżówki...Za oknem była straszliwa burza i wiał silny wiatr niektóre słupy z liniami energetycznymi były pozrywane...Nagle zdzwonił telefon...Odebrała ciocia ale szybko odłożyła słuchawkę...Zapytałam ciocię kto to ale ciocia milczała...Telefon zadzwonił znowu ciocia nie powiedziała mi co w nim słyszała...Tym razem ja odebrałam...W telefonie słychać było czyjeś sapanie...Bezwstydne ale jakby błagającego człowieka który nic powiedzieć nie moze...Wystraszone z ciocią odłączyłyśmy telefon...A on ZADZWONIŁ!!!! Pojechałyśmy na cmętarz do wujka i okazało się ze...Grób wuja przygniutł słup telefoniczny....Rano po burzy usterkę naprawiono a telefoni juz nigdy nie zadzwonił..

o 20 km. Spotkał się tam z kumplami, jednak niczego nie pił bo prowadził motor. Przy barze jego wzrok przykuła drobna blondynka. Zagadał do niej i bawili sie razem cały wieczór. Zrezygnował nawet z powrotu do domu z kumplami i został z Izą. Okazało się, że Iza mieszka w tej samej mieścinie co Adam więc po imprezce zaproponował, że podwiezie ją do domu. Po drodze Iza poprosiła aby sie zatrzymali bo musiała wyskoczyv do lasu za potzrebą:) Z lasu już nie wróciła. Gdy Adam dotarł rano do domu wziął zimny prysznic i postanowił trzeźwo pomyśleć. Wołał Izę, szukał jej, czekał za nią do rana. Nie słyszał krzyków ani niczego takiego. Ubrał się i pojechał do jej domu, gdzie miał ją zawieść poprzedniego wieczoru. Drzwi otworzyła kobieta, matka Izy. Adam opowiedział jej całe zdarzenie lecz ona zaczęła na niego krzyczeć i wyrzuciła go z domu. Nic nie rozumiejąc poszedł na policję. Policjanci wyjaśnili mu, że Iza nie żyje od 2 lat. Zabił ją pijany kierowca, gdy wracała z dyskoteki...

Ania i Gabrysia byly normalnymi siostrami. Ania byla starsza Gabi mlodsza. W sylwester, jak wiekszosc rodzicow i rodzice dziewczynek zostawili swoje dzieci same. kiedy rodzice juz wyszli dziewczynki ukladaly sie powoli do snu. Nagle ktos gwaltownie zapukal do drzwi.... Ania w strachu otworzyla drzwi. Stal przed nią wysoki, mily pan. Dziewczynka poczula ulge. - Chcecie moze zagrac ze mna w karty? Dziewczynki nie mialy nic lepszego do roboty wiec sie zgodzily. -tak prosze wejdz. Gracze wygodnie rozsiedli sie przy stole i zaczeli grac. Gabrysi niechcący wypadla Dama Pik.... . Schylila sie po nią a wtedy zobaczyla cos stasznego... Owy mężczyzna mial nogi konia! Pobiegla czym predzej do sasiadki. Byla to mila 30 letnia kobieta. Po 5 minutach przyjechala policia. Po mezczyznie nie bylo śladu, wszedzie bylo mnustwo krwi... na scianie bylo wypisane krwią: URATOWALA CIE DAMA PIK!!!

Str.5
Śmieszne historie:

Ostatnie zajęcia przed Bożym Narodzeniem. Facet wchodzi do sali i na wstępie:

- Proszę wyjąć kartki i długopisy. (Gość nigdy nie robił niezapowiedzianych kartkówek) Na sali jęk i marudzenie, że "Psorze, to ostatnie zajęcia, itp...".

- CISZA!!! (Zawsze był spokojny i miły - wszyscy w coraz większym szoku.)

- Proszę schować książki i zeszyty. Jęk... (Zawsze mogły być na ławce!!!)

- Grupa pierwsza, grupa druga. JĘĘĘK. (Nigdy nie robił podziału na grupy.) Wszyscy mogiła, załamani, dziękujemy w duchu gościowi za "prezencik" na święta...

Gość zaczyna dyktować pytania:

- Grupa pierwsza rysuje Mikołaja, grupa druga choinkę


Pozdrawiam, następny numer za 2 tygodnie!


Pracuje jako: redaktorka gazetki, Vice Burmnistrz
Znajomi: Charlotte, Neille, Kacper, Aschley, Janek, Norbert, scharpey, Daniel

Offline

 

#2 2008-05-22 19:15:56

Joanna

Vice Burmistrz

6577621
Call me!
Zarejestrowany: 2008-04-02
Posty: 580

Re: "Moda i żarciki"

Str 1.
Witam was serdcznie w drugim numerze mojego miesięcznika ''moda i żarciki''!!!
W tym numerze zanudzę was nowymi dowcipami i strasznymmi opowieściami,
nie zabraknie też nam mody na wiosnę!
Życzę miłego czytania.
Pozdrowienia!!

str.2
OGŁOSZENIA:
Victor, Kika i Kasia ZOSTALI WYBRANI NA MISS I MISSTERÓW MAJA 2008 r!!!

str.3.
DOWCIPY:
Chuck Norris potrafi wydoić nawet byka.

-Tato, co znaczy słowo "urlop"?
- Urlop synku, to kilkanaście dni w roku, kiedy przestaje się robić to, co każe szef, a zaczyna robić to, co każe żona.

Rozmawia Jasio z kolegą:
- Wiesz, wstyd mi za mojego ojca. To prawdziwy tchórz. Ile razy mama wyjeżdża, on się boi i idzie spać do sąsiadki...

str.4.
STRAASZNEEE OOOPOWIEEEŚCIII

Te zapiski znaleziono w pamiętniku pewnej starszej pani po jej śmierci: Ta historia zdarzyła się 70 lat temu, miałam wtedy piętnaście lat. W noc Halloween moi rodzice wraz z rodzicami mojej przyjaciółki Miriam wybrali się na przyjęcie z okazji Święta duchów. Ja i Miriam również miałyśmy plany na tę noc. Ponieważ wtedy mieszkałyśmy w kilkurodzinnej kamienicy, naprzeciwko cmentarza postanowiłyśmy się właśnie tam wybrać. Uzbrojone w małe latarki o pół do dwunastej poszłyśmy zwiedzić miejsce spoczynku zmarłych. Wchodząc na cmentarz ogarnęło mnie jakieś dziwne uczucie, ale to nie był taki normalny strach. Przeczuwałam, że stanie się coś złego, lecz z drugiej strony wiedziałam, że jest to wspaniała przygoda. Ja i Miriam krążyłyśmy wokół grobów. Światło księżyca padało na nagrobki, tak, że mogłyśmy przeczytać, co na nich jest napisane. Wreszcie wybiła północ. „Co my tu robimy?” pomyślałam. I wtem usłyszałam graną na skrzypcach gamę d-moll, marsz pogrzebowy Chopina. Obróciłyśmy się. Dwa metry przed nami stał wychudzony mężczyzna grający na skrzypcach, ubrany w lekko podpalony frak. Zwróciłam głowę w drugą stronę. Ten widok był przerażający. Na całym cmentarzu stały setki postaci ubrane w wieczorowe stroje. Ale były one przerażające. To były duchy. Próbowałyśmy uciec z tego miejsca. Duchy zatrzymywały nas, drapały nas po plecach, chwytały za ręce, krzycząc: „Zostańcie z nami, w grobach jest tak ciemno i smutno…”. Udało na się uciec. Wbiegłyśmy do mojego mieszkania. Ja i Miriam nie wiedziałyśmy, co robić. Bałyśmy się zasnąć. Leżałyśmy na łóżku. Od tamtej nocy Miriam straciła głos, zamknęła się w sobie. Ja byłam wtedy w trakcie przeprowacki. Kilka miesięcy później, kiedy mieszkałam już gdzie indziej przyszedł do mnie list od rodziców Miriam. Moja przyjaciółka popełniła samobójstwo. Teraz i ona baluje o północy na cmentarzu strasząc innych pogromców duchów.

Matt miał 21 lat, był już studentem. Nie mieszkał z rodzicami, a w małej kawalerce, która dla niego była w sam raz. Pewnego ciepłego, jesiennego dnia miał zamiar spotkać się ze swoim kolegą, studiującym na Akademii Sztuk Pięknych. Matt miał już wychodzić, kiedy zadzwonił telefon, pomyślał, że może dzwoni jego dziewczyna, ale nie. Znów jego ciocia. Tym razem jednak nie pytała czy zjadł obiad, ale z wielkim podekscytowaniem mówiła o jakimś znalezisku, które rzekomo odkopał jej pies. - Kochanie, przyjedź do mnie, bardzo cię proszę Matt, zobaczysz to. - Ale ciociu dziś nie mogę, umówiłem się z Edi`m. - To ten przyszły malarz? To przyjedźcie razem przyda mi się.
przerażająca. Lecz po kilku sekundach Matt usłyszał piskliwy krzyk cioci. Potem już nic nie odpowiedziała. Chłopak prędko chwycił kluczyki swojego samochodu i pobiegł do niego. Jechał bardzo szybko, słysząc klaksony innych aut. Podjechał pod dom kolegi i powiedział, że musza jechać cioci, bo coś się stało. Wreszcie podjechali pod jej dom. Ku zdziwieniu chłopaków biała willa ciotki Aldony był pozamykany, nawet okna były pozasłaniane. Edi i Matt po chwili zastanowienia wybili okno w drzwiach i otwarli je. Myśleli, że zastaną ją pobitą, okradzioną, lub nawet zabitą, ale jej wcale nie było. W całym domu było ciemno, tylko w jednym z pokoi na piętrze migały promyki lampki nocnej. Pobiegli tam. Nie było jej w tym pokoju. Ale Matt`a zaskoczył obraz oparty o ścianę, nigdy przedtem go tu nie widział. Obraz przedstawiał tysiące ludzi – starców, dzieci, kobiety, mężczyzn, noworodków…, a pod nim widniał napis „Tuvex ne resamlen, ce te qoui” - Bardzo ciekawy obraz, całkiem ładnie namalowany. Nie łatwo jest namalować tylu ludzi i to tak szczegółowo. Hej Matt patrz! - Dlaczego ten obraz ma przybitą deseczkę na środku? - Nie wiem, sprawdzimy, co jest pod nią? - Nie może lepiej nie. Zadzwonię na policję. Cioci nigdzie nie ma. - Dobrze. Matt wyszedł z pokoju. Stał już przy telefonie, podnosił słuchawkę, kiedy znów usłyszał krzyk, taki sam jak krzyk cioci Aldony. Tym razem jednak krzyczał Edi. Matt pobiegł na górę. Kiedy wszedł do pokoju nie było w nim Edi`ego, tylko ten obraz, ale… Ta deseczka, która była przybita na środku obrazu leżała koło niego. W miejscu gdzie była przybita był namalowany szatan trzymający widła. Matt jeszcze raz spojrzał na napis pod obrazem, po czym wybiegł z pokoju do sypialni cioci. Zaczął przeszukiwać jej komodę. Wreszcie znalazł to, co chciał – słownik łaciny. Odnalazł to zdanie. „Tuvex ne resamlen, ce te qoui”, co dosłownie znaczy „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła"…

Pewnego wieczoru Eliiza wracajac ze szkoly, zobaczyla brame. Wial z niej cichy chlodny wiatr, w uszach szumial glos "CHODZ DO MNIE". "NIe pójde!" - pomyslala dziewczynka i odwrócila sie. Biegla do domu, bo glos w uszach stawal sie coraz glosniejszy, i jeszcze glsniejszy...Gdy doszla do drzwi domu odglosy ucichly. Weszszla do domu. Nic ciekawego sie nie dzialo. Piesek skakal wesolo merdajac ogonem. Eliza zastanawiala sie teraz czym mógl byc ten glos. Z ciekawosci postanowila sie tam wybrac. Przestala sie bac, przeciez nie wierzy w takie bzdury o duchach... Poszla. Na miescie bylo ciemno, dokladniej przyjrzala sie gmachom budynku. Ujrzala napisane kreda slowa "TU MIESZKA DIABEL" . "Pewnie jakies dzieci wyglupialy sie i tak napisaly". W tym momencie zrobilo sie jasniej, chmury odsunely sie, ale w uszach dziewczynka uslyszala krzyk, pisk. Zdretwiala ze strachu. Nie poddala sie jednak. Weszla w brame. Przeszla przez korytarz,a na samym jego koncu ujrzala wyjscie, do ogrodu. Uslyszala piski i krzyki malych bawiacych sie dzieci. "A jednak nie jest tu strasznie"- pomyslala i poszla dalej. Ujrzala dziewczynki w jej wieku- byly dwie. Skakaly, tanczyly . Jedna miala w reku lalke. Smutna, placzaca. Przez chwile Elizie wydawalo sie, ze lalka prosi o pomoc, ale nie to nie mogla byc prawda. Dziewczynki przystanely . Jena z nich usmiechnela sie. Jednym gestem,sprawila, ze Eliza przyszla do niej. Teraz bawily sie razem. Po krótkim czasie dwie dziewczynki zaprowadzily Elize do domu, na kolacje. Chetnie sie zgodzila, a kiedy przekroczyla próg domu zobaczyla stosy lalek. Wszystkie placzace, wykrzywione. Przestraszyla sie. Do pokoju wszedl ojciec, mial kopyta. Przestraszona dziewczynka juz wiedziala o co chodzi. Nie bylo drogi ucieczki. Uslyszala tylko jedno "TATUSIU, MAMY NOWA ZABAWKE", potem obudzila sie wsród innych porzuconych lalek. Zalowala, ze tam przyszla. "Dzieci diabla" pomyslala, a po porcelanowej twarzyczce przeplynely zywe lzy. Lzy czlowiecze.......

Była pewna dziewczyna. Miała ona zaopiekować się dziećmi swojej sąsiadki, ponieważ ona musiała pilnie wyjechać. Dzieci była czworo: Megan, Jeniffer, Susan i Tom. Był już wieczór, Sandra (tak miała na imię ta dziewczyna, opiekunka)siedziała sobie w salonie i czytała książkę. Dzieci były na górze w swoim pokoju, i się bawiły. Nagle zadzwonił telefon. Sandra podniosła słuchawkę, a w niej usłyszała: - Idź do dzieci. Pomyślała, że ktoś sobie robi jakieś żarty, bo przecież wiele osób widziało, że wchodzi do tego domu. Oi 15 minut telefon znów zadzwoni: - Idź do dzieci. Sandra niewzruszona czytała dalej. Po następnym kwadransie usłyszała znów dźwięk dzwoniącego telefonu: - Idź do dzieci. Sandra się troszkę przestraszyła. Rozumiała, że ktoś móg sobie z iej robić żarty, ale żeby tak długo? Przestraszyła się na dźwięk telefonu: - Idź do dzieci! Sandra dalej czytała. Jednak telefon znów zadzwonił: -Idź na górę!!! Zlękniona, zadzwoniła na policję. Jak przyjechał radiowóz, policjant zaproponował aby jednak poszła na wszelki wypadek sprawdzić co z dziećmi.Poszła. Zastała ich martwe ciała na podłodze. POlicjant wyjaśnił jej: - To było zbiore morderstwo. Za każdym razym po telefonie mordował jedno z dzieci. Na to Sandra: - Ale...te..telefon dzwonił 5 razy, a dzieci było czworo... - Bo ten piąty był na Ciebie... ....:::::::KONIEC::::::.......


str.5.
MODA ( przypominam wszystko zmyślone, rzeczy nie do kupienia... a modelki wymyślone)
Modne kolory wiosenne  na czerwiec i maj: Zielony, różowy, żołty, czerwony, niebieski.

http://img228.imageshack.us/img228/1816/modelcandyroznx7.th.jpg

Modelka: Christina Tommanger.
Opaska: 130 złc
kolczyki: 50 złc
Bluzka: 300 złc
spódnica: 200 złc
buty: 160 złc


-KONIEC-


Pracuje jako: redaktorka gazetki, Vice Burmnistrz
Znajomi: Charlotte, Neille, Kacper, Aschley, Janek, Norbert, scharpey, Daniel

Offline

 

#3 2008-06-18 22:52:23

Joanna

Vice Burmistrz

6577621
Call me!
Zarejestrowany: 2008-04-02
Posty: 580

Re: "Moda i żarciki"

Str 1.
Witajcie drodzy czytelnicy!!!
Lato się zbliża, a razem z nim nasze gazetkowe przygdy!!!
Tym razem, obsypiemy was dowcipami, na dobre impezki i spotkania z przyjaciółmi.
Strasznych historii, na harcerskie wypady, lub normalne ogniska też nie zabraknie!
Pozdrawiamy was, i życzymi miłych wakacji!

Str. 2.
Dowcipy

Premier Miller odwiedza wzorowe gospodarstwo rolne. Gdy znalazł się w chlewni, pośród stada dorodnych świń, towarzyszący grupie oficjeli fotoreporterzy natychmiast strzelają fotki. Na to Miller:
- Żeby mi tam nie było jakiegoś głupiego podpisu pod zdjęciem - typu "Miller i świnie" czy coś takiego!
- Ależ skąd panie Premierze! - odpowiadają reporterzy. - Wszystko będzie cacy.
Nazajutrz ukazuje się gazeta ze zdjęciem Millera wśród świń z podpisem: "Miller (drugi od lewej)".


Kowalski chwali się przyjacielowi:
- Kupiłem sobie psa, wilczura. Bardzo się do mnie przywiązał, z nikim innym przy nodze nie pójdzie - tylko ze mną. Od nikogo jedzenia nie przyjmie, tylko ode mnie. Nikogo nie ugryzie, tylko mnie...

Do firmy przyszedł hydraulik naprawić WC. Wszedł do sekretariatu i pyta:
- No to gdzie jest ten sracz?
Sekretarka nieśmiało odpowiada:
- Szef jest właśnie na obiedzie.
- Ale pani mnie źle zrozumiała - mam na myśli te dwa zera.
- Zastępcy mają naradę.
- Ale pani złota, ja się pytam, gdzie tu się gówno robi?
- Aha, ... rachunkowość jest piętro wyżej...

Na furtce ogrodzenia przed willą wisi tabliczka z napisem:
- "Uwaga zły pies!!"
Jakiś dowcipny przechodzień dopisał odręcznie:
- "Co z tego, że zły, jak nie ma zębów !!"
Następnego dnia na tabliczce pojawił się kolejny dopisek:
- "Ale jak złapie, to zamymle na śmierć !!"

Str.3
Straaaszneee ooopooowieeeśści!
Julia wyszła pewnego dnia z domu. Chciała odwiedzić przyjaciółkę i zostać u niej na noc.Zadzwoniła do drzwi i otworzyła jej mama Ulki( to ta przyjaciółka).Zaprosiła ją do domu i zawołała Ulkę.Przez cały dzień bawiły się , wygłupialy, plotkowały.Gdy wreszcie około godziny 1:30 w nocy poszły spać Julia długo nie mogła zasnąć.Ula dawno już spała.Julia była zmęczona ale nie mogła zasnąć.Wreszcie zasnęła.Miała bardzo zły sen.Raczej koszmar.Śniła że nad nią stoi jej ojczym z pistoletem i celuje w nią.Jej ojciec nie żył.Umarł jak miała 9 lat w wypadku samochodowym.Teraz Julia miała 16 lat.Matka dziewczyny pobrała się na nowo.Julia nie znosiła swojego ojczyma a ojczym nie znosił jej.Nagle obudziła się ponieważ we śnie jej ojczym-John chciał ją zabić.Nic się nie działo.Obok spała Ulka.Uspokojona Julia zasnęła.Następnego dnia miały iść z Ulką na łyżwy.Dziewczyna spóźniała się więc Julia zadzwoniła do domu Uli.Odebrała płacząca mama Uli.Ula była w szpitalu.Ktoś poderżnął jej gardło i zadał dwa ciosy w brzuch.Teraz lekarze walczą o jej życie.Julia natychmiast pojechała tam ze swoją mamą.Mama Uli była zaprzyjaźniona z mamą Julki.Po wielogodzinnej walce o życie Uli.Operacja skończyła się...niepomyślnie.Wprawdzie Ula przeżyje ale nie będzie mogła chodzić.Będzie jeździć na wózku.Julia nie mogła sobie wybaczyć że nie zaragowała jakoś na swój sen.Po wielu badaniach okazało się że Ulka została zgwałcona przez ojczyma Julii.Mama Julki rozwiodła się z Johnem.A John poszedł do więzienia.Ula wyzdrowiała i wszystko dobrze się skończyło chociaż Ulka jeździ na wózku.

Cztery dziewczyny : Beata, Ala , Kora i Ania urządziły w Andrzejki imprezę.Miały być tylko one.Odbywało się to w domu Ani.Jej rodzice wyjechali na jeden dzień.Najpierw lały wosk i robiły sobie tradycyjne wróżby.Wszystkie miały spać u Ani.Beata wpadła na pomysł by wywoływać duchy.Wszystkie oprócz Ali były za.Przekonywały Alę że przecież będą wywoływać dobre duchy i nic im się nie stanie.Wreszcie dziewczyna się zgodziła.Znalazły w jakiejś starej książce pod tytułem ,,Magia"  jak wywołuje się duchy.Zrobiły wszystko co pisało w książce.Zapaliły świece.Nic się nie działo.Aż nagle poruszyło się krzesło.Rozbił się wazon.Firanka zafalowała a okno było zamknięte.Dziewczyny okropnie się przestraszyły.Wskoczyły na jedno łóżko i przytuliły się do siebie.Nie spały przez całą noc.Dopiero nad ranem trochę się przespały.Gdy się obudziły pokój Ani był zdemolowany.Wszystko było poprzestawiane.Na ścianie było napisane czerwoną farbą ,,Będziecie jeszcze kiedyś wywoływać duchy?".Gdy Kora bliżej się przyjrzała odkryła że było to napisane krwią.Ania krzyknęła i przeszukała cały dom.Gdy weszła do łazienki zemdlała.W wannie leżał jej pies.Zabity z wnętrzościami na wierzchu.Gdy przyjrzały się bliżej książce odkryły że ma ona tytuł ,,Czarna magia".Ania i jej rodzice wyprowadzili się ale Ania przeszła załamanie psychiczne.Pewnej nocy Ania umarła.Tajemnicza książka znikła.Korze, Ali i Beacie często we śnie ukazywała się Ania z książką i mówiła,,Nie wywołujcie nigdy duchów".

Przecież zwykłe lusterko?
W wakacje 25- letnia Pati postanowiła zrobić sobie kilka wycieczek. W planie jednej z nich miała zwiedzać obóz koncentracyjny. Słuchając historii czasów hitlerowskich opowiadanej przez przewodnika, dziewczyna wyobrażała sobie jak czuli się ci ludzie. Po zakończeniu zwiedzania Pati postanowiła sobie kupić jakąś pamiątkę. Weszła do małej budki z bibelotami. Rozejrzała się wokoło. Nachalna ekspedientka już przy wejściu pytała, co chciałaby kupić. Biegające oczy dziewczyny stanęły na wiszącym na ścianie lusterku. A właściwie tylko jego kawałku. Spytała sprzedawczynię ile to kosztuje. - Pani chce kupić ten złom? Niech sobie pani nie zaprząta tym głowy. Dla takiej ładnej dziewczyny bardziej pasuje, na przykład to! Podsuwając Pati pod nos obrazek przedstawiający zielony las. - Ale proszę pani?! Ja nie chcę obrazka, mi podoba się te lusterko. Ile ono jest warte. Mogę dać pięćdziesiątkę. - Hmm, całą pięćdziesiątkę? –Odparła chytrym głosem sprzedawczyni. - Nie, nie. To nie dla ciebie – dodała po chwili przecząco. - Ja naprawdę chce je kupić. - Dobrze. Niech je pani weźmie, ale ja nie chcę za to pieniędzy. Nic, a nic. - Ale jak to tak? - Weź je i wyjdź! Bardzo proszę. Do widzenia. - Do widzenia. I dziękuję… Kiedy Pati wróciła do domu, od razu powiesiła lustro w przedpokoju, z dumą wpatrując się w nie. Nazajutrz idąc przez przedpokój mimochodem spojrzała na lustro, ale nie widziała w nim siebie. W lustrze ujrzała wykrzywioną twarz wisielca. Wystraszona Pati zsunęła się po ścianie, zaciskając mocno oczy. Parę godzin siedziała w tej pozycji bojąc się wstać i ponownie spojrzeć na lustro. Wreszcie wstała, wzięła lustro i poszła na śmietnik. Wyrzuciła je. Kilka dni później Pati miała wypadek jadąc do obozu koncentracyjnego, by powiedzieć to w sklepie z pamiątkami. Lusterko leżało na śmietniku prawie 2 miesiące, nikt na nie zwrócił uwagi, bo i po co? Ale pewien bezdomny zauważył je i wziął sobie. Przeglądając się w nim zobaczył umierającą z głodu kobietę. W ciągu trzech dni umarł, bo przejechał go samochód. Czy tych śmierci można było uniknąć? Nie wiadomo, wiadomo tylko, że kobieta sprzedająca w sklepie z pamiątkami tych lusterek miała więcej. Ale dlaczego ona nie zmarła? To już inna historia

Str. 4.
Zakończenie
niestety w tym numerze tylko są dowcipy i straszne opowieści, ale miejmy nadzieję że następny zapowie się lepiej!
Pozdraiam wac czytelnicy!!!


Pracuje jako: redaktorka gazetki, Vice Burmnistrz
Znajomi: Charlotte, Neille, Kacper, Aschley, Janek, Norbert, scharpey, Daniel

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora