Ogłoszenie


Wpisz się do Księgi Gości!

Całe forum podlega ochronie praw autorskich!
Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!



Dziękować Wszystkim!
Miasteczko powraca! Zdaje się, że już na dobre ;]


Chcesz dołączyć do Miasteczka Candy?
Zarejestruj się, a następnie zaakceptuj swoje konto, by zostać mieszkańcem! Nie pożałujesz!



Powrociłaś/łeś do Miasteczka po długim czasie i nie wiesz co i jak?
Wystarczy, że zgłosisz się po nowy avatar, a Twoje konto zostanie przywrócone!



Ważne ogłoszenie, które musicie przeczytać.

Nasze święta











Pogadaj z nami, wejdź na czat





#1 2008-10-13 14:40:19

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Twórczość Zuzanny

Ja piszę powieści z "Naruto". Jeśli ktos jest bardziej zainteresowany niech poczyta w dziale "filmy". oto kawałek powieści:

O 5 rano Yori zwlekła Kakashiego z wyra.
-Yo...Yori! Co ty najlepszego robisz?!
-Budzę cię-brzmiała odpowiedź. Pół godziny później Kakashi
jadł śniadanie poganiany przez Yori .O godzinie 6 00 zbiórka. Kolejna misja.
Równo o 6 drużyny  7 i 10 spotkały się w parku.
-Hej, Kaszanku! -Kino i Deidara już czekali-Jak leci?
-W porządku-odparł Kakashi- Jak dotarliście? spytał
-Spytaj jego-Kino wskazała głową na Deidarę, a jej brązowo-rude warkocze zawirowały .Kakashi szybko uchylił się przed jednym z nich.
-Wiesz co, jak pogubisz broń(co jest bardzo możliwe)wal samymi warkoczami. Wryje ich na fest. Kino uśmiechnęła się.
-Kaszanku, podziękuj Deidarze, że nie musisz mieć szalika. –powiedziała. Kino bowiem, robiła paskudne szaliki z kolorowej wełny i dawała je każdemu -Wybił mi je z głowy. Będę je robić dla maskotek Yori .A tak a propos gdzie ona jest?
-Poszła po rowery i akta sprawy.
-Aha, a Co my mamy robić? Walka? Wojna? Ataki?- Kino małpowała ruchy ninja.
-No właśnie-Deidara popatrzył na Kakashiego ze znudzeniem i zaciekawieniem w oczach-wiemy, że gdzieś idziemy, ale gdzie idziemy nie wiemy-zrymował- Ani co będziemy robić –dodał po namyśle.
-Hej! Widzę  Yori! Macha do nas! -zawołał Naruto
-No tak przecież sama nie weźmie rowerów- dodała Sakura.-Chodźmy jej pomóc!
Gdy doszli do Yori  Sasuke powiedział:
-Dobra wsiadamy na te rowery i jedziemy. Im  szybciej wyruszymy tym szybciej wrócimy.
-A tak w ogóle to gdzie jedziemy? -wtrąciła Ino opierając ramię o bark Sasuke.Chłopak strząsnął ją warcząc:
-Złaź ze mnie, idiotko!
-Sasek nie sraj żarem bo to grozi pożarem nie Yori?- wesoły ton  Kino wywołał u wszystkich  z wyjątkiem Sasuke wybuch śmiechu.
_-Kino ma rację wrzuć na luz i wyszczerz kły, bo cię nikt nie zechce-oznajmiła Yori, po czym dodała:- Zresztą tutaj nie masz problemów....-Yori położyła dłoń na ramieniu Sasuke i jej słowa spowodowały drugi wielki wybuch rżenia.
-Dobra, wsiadamy na te wehikuły i WIO! W drogę gdzie nas miało nieść niech niesie!- Krzyknęła entuzjastycznie Kino i wyruszyli. Jadąc dowiedzieli się od Yori, że mają odprowadzić do Krainy Fal dziewczynę o imieniu Sally. Gdy Naruto dowiedział się, dokąd się wybierają wykrzyczał entuzjastycznie prawie spadając z roweru:
-    DO KRAINY FAL?!!?!?!?!?!
-    A co tam jest takiego ciekawego, Naruto?- Spytał znudzonym tonem Shikamaru.
-    Dziewczyna? – palnęła Yori.
-    Nie, po prostu poznaliśmy tam bardzo miłą rodzinę, którą chroniliśmy. Naruto obiecał jednemu dzieciakowi, że jeszcze kiedyś się spotkają.-Odparł Kakashi.
-    A słyszeliście o „Moście Wielkiego Naruto”?- pochwalił się Naruto.
-    Moście wielkiego czego?? Chyba się przejęzyczyłeś, Naruto.- Powiedziała sarkastycznie Ino.
-    O nie!- oburzył się Naruto i opowiedział im całą historię.- A na końcu uratowałem Sasuke- dodał
-    Nie przeginaj pały dobra?- Sasuke rzucił mu spojrzenie które zabija (*.*). Gdy wśród żartów Kino i Yori dojechali na miejsce, skąd mieli zabrać towarzyszkę podróży wszyscy westchnęli. Mogli bowiem usiąść pod drzewem lub na wygodnej trawce. Yori i Kino ulokowały się na huśtawce, a Kakashi i Deidara poszli po Sally. Gdy każdy zajął dogodne miejsce, Kino i Yori zaczęły się sobie zwierzać:
-    Wiesz Yo... –powiedziała cicho Kino- Mam nadzieję, że ta cała Sally nie będzie ładna. Nie chcę, żeby coś się zepsuło teraz. Szczególnie teraz...
-    A co- odparła równie cicho Yori- Coś się stało?
-    Nie nic. No i właśnie dlatego tak mi na tym zależy. Wczoraj mieliśmy... eeeee... Poważną rozmowę o Akatsuki.


Tylko tyle przepisalam^^ mam jeszcze jedna:

Ruda wesoło kroczyła przez las. -Wielki mi las-pomyślała- Parę drzewek na krzyż i tyle. Oczywiście Yori musiała zabalować tam na dłużej...  Nareszcie wrócę do Konohy-powiedziała na  głos.  Po kilku latach misji rzeczywiście wracała razem z Yori do domu. Tęskniła trochę, ale z Yori i paroma innymi ludźmi nie da się zbyt dużo tęsknić. Kino roześmiała się, lecz szybko ucichła, bo za krzakami usłyszała kroki. Zza krzaków wylazł ktoś krótko mówiąc: oczojebny.  Czarno-czerwona szmata (jak to Kino określiła) i żółte włosy (wygląda na idiotę/kę -mruknęła cichutko Ruda) dawały wrażenie lalki Barbie świeżo wypuszczonej ze sklepu i rozpakowanej z pudełka.  Kino stwierdziła, że „laleczka” z Konohy raczej nie jest, więc zamierzała ominąć „To” szerokim łukiem, ale „To” zawołało do niej:
-    Rudzielcu poddaj się od razu!
-    Nie mów na mnie Rudzielec-huknął Rudzielec.- Wiem, że mam rude włosy i wcale mi to nie przeszkadza. Jestem Kino z klanu Nara, i z góry cię nie lubię. Wyglądasz jak lalka Barbie. -Rzuciła złośliwie. „To” poczerwieniało. Wyglądało teraz bardziej oczojebnie niż wcześniej. Kino wydęła wargi. Na Yori nie zawsze działało, ale na „Tym” trzeba wypróbować. Niestety, nie działało... „To” fuknęło:
-    Walcz ze mną, Wiewiórze un!!
-    Lubię wiewióreczki- wyszczerzyła się Kino- To cudowne zwierzaki. Nie sugerujesz chyba.... O żesz ty!! Przyjmuję wyzwanie. Małpo ty... załatwię cię w 5 minutek. –Syknęła i przyłożyła dłoń do ziemi. Z gleby wyskoczyło mnóstwo koniczynek.... Tylko, że one były takie jakieś dziwne. Jedna nawet piszczała! Tak jakoś jak Zetsu,(bo wiadomo, że „Barbie” była z Aka) czyli roślinkowato, ale piszczała.  Koniczynki rzuciły się na niego-bo to był chłopak, który miał na imię Deidara- i zaczęły kąsać i łaskotać. Ruda tarzała się ze śmiechu, a gdy się opamiętała wyjaśniła:
-    ZAZZZK- Zmasowany Atak Zmutowanych, Zakochanych, Zielonych Koniczynek. Mój atak popisowy. Nadal chcesz walczyć?
-    Tak...-podniósł się odpędzając koniczynki. Ruda złożyła dłonie na piersiach i stała z uśmiechem. – Z czego rżysz, idiotko, un?!- burknął na nią.
-    Moje koniczynki wyraźnie cię polubiły....- Teraz dopiero chłopak zauważył, że koniczynki mają jakby twarze. Wszystkie te mordy wyrażały anielską radość i bez ustanku atakowały.- Odwołaj je, bo walkower będzie nie fair, un! -warknął
-    Już...-Ruda krzywiąc się odwołała natrętne rośliny. Deidara wykorzystał to natychmiast, i zaatakował dziewczynę odrobiną wybuchowych mróweczek. Kino lekko się przestraszyła, kiedy jeden z robali wybuchnął jakieś pół metra od niej. Szybko robiąc unik zaatakowała od nowa koniczynkami. Wyskoczyły z anielskimi minami, a usposobieniem iście diabelskim. Przez parę minut słychać było piski Kino, Deidary, jego wybuchające mrówki i popiskiwanie koniczynek. Kiedy wszystkie „mrówy” wybuchnęły, Kino znów odwołała roślinki. Chwilkę odpoczywali, a po chwili znów rozległ się wrzask Kino. Deidara spojrzał na nią. Nie atakował, więc Ruda nie miała powodów do pisku. Rozejrzał się dookoła i zobaczył.... Mysz! Zwykłą szarą myszkę!. Musiał przerwać oględziny, bo Ruda z piskiem wskoczyła mu na ramiona i wrzeszczała:
-    Zabierz mnie stąd! Nie mogę walczyć przy tym zwierzaku! Boję się myszy! Nie cierpię ich!!  Ona się rusza!! Zabierz mnie stąd!!! Nie chcę!
-    Przymknij się, bo wrzeszczysz na cały las! -Huknął na nią. Troszkę przycichła, ale za chwilę znów wrzeszczała. Deidara nie miał więc wyboru, i zestawił ją na ziemię.
-    Idziemy.-Oznajmił. Kino skrzywiła się i wspięła na palce. Panicznie bała się myszy.
-    Są szare i nieprzyjemne-pomyślała. W godzinę później dotarli do Konohy.  Jak się okazało po drodze „Lalka Barbie”  była całkiem miła... Ale miała wnerwiający zwyczaj dodawania po 5-10 słowach „un”. Oduczyła się tego, gdy dostała po mordzie od Kino.
-    No cóż- westchnęła Yori kilka dni później, gdy spotkała się z Kino- Ty to masz szczęście... To pewnie przez kolor włosów.... Nieeeeeee!  Zostaw mnie- Zapiszczała, i uciekła. Kino prychnęła i rzuciła:
-    Tchórz.... Ale pomoże jej to w życiu. Ja dzięki tchórzostwu mam chłopaka a ona osiągnie rozum....Może... jak się postara...
-    Słyszałam to!- Fuknęła Yori.
-    I o to chodziło słonko, o to chodziło....


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#2 2008-10-13 20:51:07

Melanie

Miss Lipca 2009                    Miss Urodzin 2009

9794941
Skąd: ja to znam...?
Zarejestrowany: 2008-07-01
Posty: 886
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

czekam aż przepiszesz następne ^/-\^


Pracuje jako: projektantka mody, DJ, fryzjer w salonie, niania, ochroniarz na boisku szkolnym
Znajomi: Roberta,Różyczka,Martysia,Julia,Malwina,Damian,Charlotte,Magda,Neillé,Lilly,Paweł,Miśka, Aiko,Kajka,Victor,Akira,Izaura,Shan,Iga,Nick,Sean,Viki,Alfred & Mathew,Nicole,Dominika,Jasper,Ola,Anna,Ray,Sara,Rołz,Emmett,Esme,Kornel,Natala,Bartek,Carralo
Kumple: Zuzanna, Maciek, Nina, Janet
Chłopak: Matts
Rodzinka: Moje Drzewo Genealogiczne [rozszerzone]
Lubi(czyt. kocha) : Rodzeństwo, WŁOCHY, Wampiry, Twilight, Vampire Diaries, książki, rysować, grać na gitarze(uczę się), pisać pwieści, muzykę (OneRepublic, Miley Cyrus, Taylor Swift, Amy MacDonald, Linkin Park, Yirumę), lody miętowe i pistacjowe, Taylora Lautnera
Nie lubi: różowego, arogancji, ignorantów, powierzchowności

Cześć Goście

Offline

 

#3 2009-01-28 13:51:18

Meggie

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-06-10
Posty: 106

Re: Twórczość Zuzanny

Fajne, ale wiem, że też rysujesz. Pokaz cos!


Pracuje jako: nikt
Znajomi: Zuzanna

Offline

 

#4 2009-07-04 09:31:54

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

Ech, no więc postanowiłam pochwalić się nową powieścią. Na razie mam tylko 2 rozdziały, ale zamierzam z tego chociaż trylogie zrobic, albo i wiecej czesci moze na poczatek takie streszczenie.

Dziewczyna z Kalifornii, Judith Bustamante -dla przyjaciół Judy-spełnia swoje marzenie, i jedzie na całe wakacje do Grecji ze swoją przyjaciółką Melanie Avers (bijcie pokłony, to Wercia). Tam spotyka dwóch przystojnych kolesi, ale pamiętajcie- nikt nie jest tym, kim się wydaje...

No to by było na tyle XD teraz te dwa obiecane rodziały




                                                                          I




Czy życie potrafi nie być męczące?? Nie wydaje mi się, przynajmniej nie z moją mamusią kochaną.... Kłócimy się o wszystko... Teraz poszło o to, że chcę wyjechać na obóz do Francji.
-    Nie rozumiem, czego ty szukasz Judith! Masz wszystko, co tylko można! Masz rodzinę! Inni mają gorzej!
Może i tak, ale ja mam zrzędliwa mamuśkę... Nie odpowiedziałam. Zacisnęłam wargi i poszłam do swojego pokoju. To było zbyt łatwe... Następnym razem mnie nie puści tak łatwo.... Westchnęłam. Następnym razem! Następny raz będzie za parę godzin albo jutro z samego rana... W sumie to może jednak nie jest tak źle?? Jeśli spędzę wakacje w domu to nic się nie stanie.... Zresztą tu w wakacje jest nawet ciekawie, tylko, że za dużo wczasowiczów. Jak ich nie ma to nie ma wcale, a jak są to za dużo. I dogadzaj mi.... Nie wiem, czy lubię spędzać tu wakacje czy nie. Niby można poznać wielu ludzi, ale oni potem wyjeżdżają i już nigdy ich nie widzę.  Miejscowości wczasowych jest w Kalifornii dużo. Wystarczy odwiedzać je po kolei co wakacje inna i zajęcie jest na 60 wakacji. Mniej więcej... Otworzyłam okno patrząc na miodowo różowy zachód słońca.  Zimno. Zamknęłam okno ale przyciągnęłam fotel i wzięłam blok, ołówek i gumkę. Mój pokój w sumie jest dosyć duży, ale zagracony. W rogu przy drzwiach stoi  duży fotel na biegunach. Łóżko stoi przy zachodniej ścianie, obok okna. Nad łóżkiem i po drugiej stronie okna są półki z książkami. Na wschodniej  ścianie stoi biurko które nazywam „jamnikiem” bo jest strasznie długie. Ściany są pomalowane na lekko zielonkawy kolor, wpadający w pistacjowy. Sama malowałam i wybierałam meble do pokoju. Dawniej był zupełnie inny. Sięgnęłam po kredki. Naszkicowałam ten zachód słońca, a gdy zapaliłam światło w pokoju, słońce właśnie zaszło. Pokolorowałam obrazek, cierpiąc przy tym straszliwie, bo lepiej by było gdybym pomalowała to olejem. Ale niestety, farby olejne mi się skończyły, a z mamą się nie dogadam... Westchnęłam chowając obrazek do drugiej od dołu szuflady Jamnika. Usłyszałam tupot nóg na schodach. Są dwie wersje:
a)    Mama
b)    Carla.

Carla jest moją siostrą, ale przyrodnią. Niby nie mieszkamy razem, ale ona często śpi u mnie. No dobra... śpi u mnie codziennie. Po chwili zorientowałam się, że to Carla. Tylko ona wbiegała tu tak szybko. Carla ma właściwie na imię Caroline, ale nie cierpi tej formy. Carla wpadła do pokoju i wrzasnęła:
-    Mama. Obchód. Dycha.
Rozumiemy się wspaniale. Oznaczało to, że za dziesięć minut do pokoju przyjdzie mama na obchód, czyli żeby zobaczyć stan pokoju. Podniosłam się i stanęłam w drzwiach. Pokój przedstawiał opłakany widok. Ciuchy moje i Carli mieszały się ze sobą na podłodze, całego Jamnika zawalały nowe i stare numery „Funa”, bo szukałam informacji o „Zmierzchu”, żeby wklikać je w internet.
-    Mamę trafi szlag. To pewne.
Rzadko przyznaję Carli rację, ale tym razem to ona ją miała z całą pewnością. Rzuciłyśmy się na ten bałagan jak Edward na Jamesa. W dziewięć minut zdążyłyśmy upakować wszystkie nasze ciuchy w szafie (mojej!) i posprzątać gazety. Śmieci z kosza wywaliłam przez okno. Carla w swoim pokoju miała porządek idealny, bo nigdy nic tam nie robiła, tylko wtedy, gdy wyjeżdżałam, szłam z Mel na imprezę czy coś w tym stylu.  Weszła mama.

-    Wspaniale, Judy! Bardzo dobrze, ze masz porządek w pokoju. Jeszcze trochę, i zastanowię się nad twoją Francją!
-    Dzięki, mama. Jesteś wielka.
         Obowiązkowy buziak w policzek i mama idzie zobaczyć, co znów zmajstrowała Carla. Carla miała porządek, więc po chwili znów siedziała u mnie, przy zapalonym świetle, na fotelu, z Małą na rękach. Mała jest naszym kotem. Ma śliczne rude futro, długie wąsy i ogólnie jest słodziutka. Chciałyśmy kupić kota, żeby go nazwać Krzywołap (lektura Pottera robi swoje), ale trafiła się kotka. Porzucając jednak temat naszego kota, Carla spoglądała na mnie pytająco. Wywaliłam z szuflady Jamnika wszystkie moje rysunki- olej, akwarela, kredki, plakatówka, węgiel, ołówek, pastele.... Trochę się tego nazbierało. Carla patrzyła na mnie w milczeniu, ja segregowałam moje dzieła na odpowiednie kupki.
-    Obawiam się, że muszę przeznaczyć na nie jeszcze jedną szufladę...
Westchnęłam w stronę Carli. W sumie Jamnik ma dziesięć szuflad- dwa rzędy po pięć w każdym. Pięć szuflad jest na razie nie zagospodarowanych. Podzieliłam dzieła tym razem tematycznie, i upakowałam połowę w szufladzie w której leżały poprzednio, drugą włożyłam do drugiej od dołu szufladzie w drugim rzędzie. Carla się gapiła.
-    Pytanko. Jestem brudna, zawinęły mi się ciuchy, prześwitują mi majtki czy co?
-    Nic....
-    To po kiego grzyba się gapisz??
-    Mam oczy, to się gapię, nie. A tak na serio. O co chodziło z tą twoją Francją?
-    Chcę jechać do Francji na obóz językowy. Podobno najwięcej języka nauczysz się przebywając tam, gdzie go używają.
-    Wierzysz w to?? Ja nie. Judy, myśl że normalnie i wróć do tego świata! Mama ci za Chiny ludowe nie pozwoli!
-    Muszę ją przekabacić. Jak mi się nie uda, żegnaj Francjo...
-    Nie uda ci się. Sorry, ja tego nie słucham. Idę do swojego pokoju, nie wchodź, nie krzycz,  daj mi po prostu spokój!
Krzyknęła prawie jak mama. Jest córką Artura- aktualnego męża mamy z poprzedniego związku. Tatę mama wyklęła i zabroniła wracać. Posłuchał, bo nigdy więcej go już nie widziałam.  Może nawet dobrze...
Otworzyłam okno. Zrobiło się ciepławo, nad  wodą połyskiwały srebrzysto gwiazdki. Kiedy byłam mała poprosiłam tatę o gwiazdkę. Powiedział,  że mi ją kupi, kiedy tylko zdobędzie trochę forsy. Nie zdobył. Następnego dnia odbyła się ta Straszna Awantura, i tata zniknął.
Zamknęłam okno, otworzyłam szafę ubrałam się w dżinsy i koszulkę z lalą, po czym wysłałam Mel SMS o następującej treści:
-    Za dyszkę na plaży?? Weź szkicownik i oleje.

Wysłałam SMS, odrzuciłam telefon, który sam się zablokował i chwyciłam  byle jaką książkę. Po chwili dźwięk „Cambio Dolor” powiadomił mnie o SMS-ie od Melanie.
-    Oleje wezmę, szkicownik mi się skończył, weź swój. Czekam.

Chwytając w biegu bluzę, szkicowniki i piórnik poleciałam na spotkanie z Melanie.




                                                             II
Mel czekała, ale nie marnując czasu. Rozpaliła ogromne ognisko, i wsunęła do niego kiełbaski na patykach. Ketchup i musztarda leżały w jej zielonej torbie w grochy.
-    Siemasz, Judy. Jak leci??
Wykonując hippisowski gest V, uśmiechnęła się radośnie. Mel była pół hippiską, czyli ubierała się kolorowo, wykonywała różne śmieszne gesty i była wesoła, ale nie była wegetarianką, nie nosiła opasek na czole i nie mazała sobie ścian pokoju pacyfkami. Wzięła ode mnie szkicownik( kazałam jej zatrzymać na zawsze), wydobyła z torby swoje ołówki, gumkę chlebową i „Kubusia” do poprawiania i cieniowania. Ja sama wydobyłam z czeluści piórnika HB, gumkę i wzięłam szkicownik. Bez słowa podałam Mel pożyczaną jakiś czas wcześniej gazetę o rysowaniu krajobrazów i nowy numer innej gazety- o rysowaniu znaków hippisów. Mel otworzyła gazetę na stronie z pacyfką i zaczęła rysować w ołówku. Ja sama zadowoliłam się odbiciem ognia w wodzie. Rysując rozmawiałyśmy o dziwactwach tego świata, aż w pewnej chwili Mel spojrzała na swój tęczowy zegarek i wrzasnęła:
-    Idiotko, jest w pół do pierwszej! Ja się zmywam, bo mama mnie zabije! Gazetkę pożyczam, spoko, nie?
Zrobiła V, i pognała do małego, białego domku jakiś kilometr od mojego. Spakowałam wszystkie moje rzeczy i skierowałam się do domu.
Wstając rano miałam wrażenie, że jeszcze jeden  krok a rozpadnę się na kawałki. Siedzenie do drugiej w nocy i czytanie „Pamiętników Wampirów” tom 3 nie działa na mnie dobrze. Musiałam dodatkowo iść na zakończenie roku,  co wyprowadzało mnie totalnie z równowagi.  Jedyną pociechą było to, że spotkam Mel, ale ona zawsze trzyma się okna, a ja drzwi.  Po obowiązkowym przemówieniu dyrektora mogliśmy ewakuować się tymczasowo do klas.
- Judith Bustamante! Bardzo dobrze, średnia 4,8!- nauczycielka uśmiechnęła się do mnie. Kierując się do ławki, Melanie uśmiechnęła się do mnie. Ona już z racji swojego nazwiska oglądała świadectwo. Przejrzałam swoje i jej- były identyczne.
- Opłaca się mieć od kogo ściągać na sprawdzianach…
- Nie dobijaj mnie… No w każdym razie tymczasowo jesteśmy… WOLNE!!!- wyszłyśmy już ze szkoły i mogłyśmy trochę pokrzyczeć.  Umawiając się na 15.30 skierowałam się w stronę domu. Kiedy weszłam do środka, mama czekała na mnie w salonie.
- Judith, namyśliłam się. Wyjedziesz na obóz językowy, a przynajmniej coś w tym rodzaju.
- Super! Mamuś, jesteś wielka!- objęłam mamę z zadowoleniem.
- Ale nie wyjedziesz do Francji. Wyjedziesz razem z Melanie do Chin.
Zamarłam.  Jakie Chiny??
- To żart, prawda, mamuś? Żartujesz sobie ze mnie??- modliłam się w duchu, żeby mama roześmiała się nagle i powiedziała: „Myślałaś, że to tak na serio??”, ale podświadomie wiedziałam, że mama mówi całkiem serio. Serio serio.
- Aż tak niepoważnie mnie traktujesz, Judith? Może jednak mam się rozmyślić…?
- Nie o to mi chodzi… Ja się po prostu nie spodziewałam, że akurat do Chin… Ja chciałam do Francji…
- Do Francji pojechałabyś bez Melanie. Do Chin jedziecie razem. Katharine i ja wszystko ustaliłyśmy jeszcze wczoraj.  Idź się pakować.
Powoli wspinałam się na górę, kiedy nagle…
- Judith, wywołałam cię, prawda?? Więc może podejdziesz i odbierzesz świadectwo?
Wstałam i odebrałam świadectwo. Mel patrzyła na mnie jak na idiotkę.
- Usnąć na rozdaniu świadectw?? Przesadzasz…
- Nie przesadzam… A zresztą…
- Jejku, jeszcze ci nie powiedziałam??- klepnęła się dłonią w czoło- Wyjeżdżamy. Obie.
Zamknęłam oczy i otworzyłam je znowu. To był mój patent na to, żeby się obudzić. Nic się  nie zmieniło.  Czyli naprawdę…
- Nie wiedziałaś?? Popsułam niespodziankę- zmartwiła się.
- Mel, uszczypnij mnie… A z resztą…. A WIĘC JEDZIEMY!!!- szłyśmy ulicą, jak w moim śnie, ale trochę to się jednak różniło, bo padało. Westchnęłam i skierowałam  się w stronę swojego domu, a Mel skierowała się do siebie, machając mi na pożegnanie.  Otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Poczułam się tak jak w tym śnie- taka wesoła, gotowa na wszystko… Mama siedziała w kuchni i smażyła kurczaka. Pomogłam jej szykować czekając na dobrą wiadomość. Mamie się jednak niestety nie spieszyło. Wytarłam talerze, szklanki, sztućce,  rozłożyłam je na stole i podałam kurczaka. Zawołałam Carlę i Artura, po czym usiadłam spokojnie w oczekiwaniu na obiad. Kiedy kończyłam już swoją porcję, mama spojrzała na Artura i położyła mi dłoń na plecach. Carla spojrzała na mnie z zadowoleniem. Tymczasem Artur zaczął gadać.
- Cóż, Judy, masz bardzo dobre świadectwo, i chciałaś gdzieś wyjechać. Powiedz tylko, jakie są twoje marzenia?? Dokąd chciałabyś jechać??
- Do Grecji, Francji, Włoch albo Hiszpanii.- odparłam ze spokojem. Artur spojrzał na mamę.
- No więc, jedno z twoich marzeń się spełni. Kupiliśmy ci bilety do Grecji. Katharine i Adam kupili bilety dla Melanie, więc jedziecie razem. Samolot macie jutro, o 16.30, gdyż w Grecji jest to północ, a lot trwa 12 godzin. Idź się spakować, oto twoje bilety.
Artur podał mi bilety, które odebrałam nadal w to nie wierząc. Wybebeszyłam Jamnika i spakowałam wszystkie przedmioty malarskie, jakie tylko były. Oprócz tego jeszcze od groma ciuchów. Zeszłam na dół po długopis.
- Mamo- zawołałam z przerażeniem- A gdzie my będziemy mieszkać??
- Jako że Artur sporo zarabia, wynajęliśmy wam mały domek na plaży. Może być??
Czy może?? Wariowałam ze szczęścia. Złapałam mamę, Artura, Carlę i wszystkich wyściskałam. Potem wzięłam długopis i sporządziłam listę niezbędnych mi rzeczy, odhaczając te, które już mam. Wzięłam kieszonkowe, poszłam po Mel i ruszyłyśmy na zakupy, przede wszystkim do księgarni, po słowniki.
- Angielsko- grecki, i grecko- angielski, jak można- rzuciła Mel do młodego chłopaka stojącego za ladą. Podał nam dwa ładne słowniki w grubych okładkach i zażądał 20 dolarów.
- Szlag kurde… Judy, masz pożyczyć 10 dolców??
- Mam 20… Może być??- spojrzałam pytająco na facecika. Otworzył kasę i wydał nam z 60 dolarów. Zadowolone ruszyłyśmy dalej.
- Musimy sobie kostiumy kupić…- oznajmiłam niepewnie.
- Kostiumy?? W sensie, że kąpielowe??
- To  ci nie mówiłam, że będziemy mieszkały na plaży?? Przez całe… Matko, Mel, ile my tam będziemy??
- Dzisiaj jest 20… Wyjazd mamy jutro, a powrót…- Melanie wyjęła z torby pakiecik biletów.- Powrót mamy na 1 października!
- Czyli jak nic, miesiąc szkoły nam przeleci! Ale moment…- zamyśliłam się wspominając przemowę dyrektora. Ględził coś o przydługim ocieplaniu szkoły, i oznajmił nam wreszcie, że my mamy rozpoczęcie roku 1 października.- Czyli, że nic nam nie przepadnie!
- Podobno dyrektor pisał aż do ministerstwa! No, ale są już wakacje, a tu jest sklep z kąpielówkami. Pani przodem.



no i tymczasowo koniec


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#5 2009-07-04 10:31:34

 Pati M.

Miss Grudnia 2008                Miss Marca 2009                  Miss Kwietnia 2009

5185761
Skąd: ok. Bydgoszczy
Zarejestrowany: 2008-07-10
Posty: 1480

Re: Twórczość Zuzanny

chciałaś wiedzieć co tu możesz dopracować. Tylko pamiętaj, że to tylko moje uwagi, a ja się na tym za bardzo nie znam ;p

"Carla jest moją siostrą, ale przyrodnią. Niby nie mieszkamy razem, ale ona często śpi u mnie. No dobra... śpi u mnie codziennie. Po chwili zorientowałam się, że to Carla. Tylko ona wbiegała tu tak szybko. Carla ma właściwie na imię Caroline, ale nie cierpi tej formy. Carla wpadła do pokoju i wrzasnęła:"

W tym wątku za często pojawia się "Carla". W ostatnim zdaniu "Carla wpadła do pokoju i wrzasnęła:" możesz na przykład całkiem wymazać imię. Zostanie tylko "Wpadła do pokoju i wrzasnęła". Napisałaś już tyle razy to "Carla", że to ostatnie było już całkowicie niepotrzebne.

"Carla ma właściwie na imię Caroline, ale nie cierpi tej formy."
Możesz zostawić "Właściwie to ma na imię Caroline, ale nie cierpi tej formy." Spokojnie każdy zrozumie o co chodzi ;p


Rodzina: Kuba, Błażej
Kumple: Neille, Janet
Praca: lekarz, nauczycielka muzyki, nauczycielka
Kariera: muzyk, piosenkarka, projektantka mody
Adres: ul. Corlands 14, Dzielnica Kryształowa
Dzieci: Madzia, Martyna, Kacper, Mikołaj
Data urodzenia: 10.02.1991
Imiona: Patrycja Magdalena
Nazwisko: Defeer
Wiek: 20 lat

Offline

 

#6 2009-07-04 10:33:21

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

Ok, dzięki na pewno wykorzystam mam po prostu taki zwyczaj, że jak wpadne w szał, to pisze i nie patrze na to, co napisałam wczesniej


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#7 2009-07-04 10:41:00

 Pati M.

Miss Grudnia 2008                Miss Marca 2009                  Miss Kwietnia 2009

5185761
Skąd: ok. Bydgoszczy
Zarejestrowany: 2008-07-10
Posty: 1480

Re: Twórczość Zuzanny

heh... tak to pewnie ma większość pisarzy. Potem wszystko poprawiają i tak dalej... i wtedy jest okey Ale ogólnie to miałaś fajny pomysł. Taki oryginalny ;p


Rodzina: Kuba, Błażej
Kumple: Neille, Janet
Praca: lekarz, nauczycielka muzyki, nauczycielka
Kariera: muzyk, piosenkarka, projektantka mody
Adres: ul. Corlands 14, Dzielnica Kryształowa
Dzieci: Madzia, Martyna, Kacper, Mikołaj
Data urodzenia: 10.02.1991
Imiona: Patrycja Magdalena
Nazwisko: Defeer
Wiek: 20 lat

Offline

 

#8 2009-07-04 10:42:49

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

to nie jest orginalne- ja po prostu  sie naczytałam duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuzej ilosci ksiazek i teraz to zbijam w jedną


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#9 2009-07-04 10:46:25

 Pati M.

Miss Grudnia 2008                Miss Marca 2009                  Miss Kwietnia 2009

5185761
Skąd: ok. Bydgoszczy
Zarejestrowany: 2008-07-10
Posty: 1480

Re: Twórczość Zuzanny

ale nie jest to temat, który wybiera większość pisarzy. Nie jest nudny.


Rodzina: Kuba, Błażej
Kumple: Neille, Janet
Praca: lekarz, nauczycielka muzyki, nauczycielka
Kariera: muzyk, piosenkarka, projektantka mody
Adres: ul. Corlands 14, Dzielnica Kryształowa
Dzieci: Madzia, Martyna, Kacper, Mikołaj
Data urodzenia: 10.02.1991
Imiona: Patrycja Magdalena
Nazwisko: Defeer
Wiek: 20 lat

Offline

 

#10 2009-07-04 10:53:34

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

No może i nie, ale mam już pomysł na większą częśc, jak ja wkleje, to moze wtedy pogadamy tak bardziej czy to oryginalne, czy nie, ok?? bo to i tak bedzie troche o milosci, ale tylko troche, obiecuje


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#11 2009-07-04 10:56:30

 Pati M.

Miss Grudnia 2008                Miss Marca 2009                  Miss Kwietnia 2009

5185761
Skąd: ok. Bydgoszczy
Zarejestrowany: 2008-07-10
Posty: 1480

Re: Twórczość Zuzanny

hehe... oki Właściwie to ciężko ocenić książkę po pierwszych rozdziałach (około 4).  Czasem wstęp jest fajny a reszta do kitu, a często wstęp nuuudny, a dalsza część o wiele lepsza ;p


Rodzina: Kuba, Błażej
Kumple: Neille, Janet
Praca: lekarz, nauczycielka muzyki, nauczycielka
Kariera: muzyk, piosenkarka, projektantka mody
Adres: ul. Corlands 14, Dzielnica Kryształowa
Dzieci: Madzia, Martyna, Kacper, Mikołaj
Data urodzenia: 10.02.1991
Imiona: Patrycja Magdalena
Nazwisko: Defeer
Wiek: 20 lat

Offline

 

#12 2009-07-04 11:04:03

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

no koncze pisac 3 rozdział, możliwe, że wkleję go jeszcze dzisiaj jak nie, to jutro od razu jak sie dopcham do kompa.


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#13 2009-07-04 11:17:24

 Pati M.

Miss Grudnia 2008                Miss Marca 2009                  Miss Kwietnia 2009

5185761
Skąd: ok. Bydgoszczy
Zarejestrowany: 2008-07-10
Posty: 1480

Re: Twórczość Zuzanny

a myślałaś już nad tytułem?


Rodzina: Kuba, Błażej
Kumple: Neille, Janet
Praca: lekarz, nauczycielka muzyki, nauczycielka
Kariera: muzyk, piosenkarka, projektantka mody
Adres: ul. Corlands 14, Dzielnica Kryształowa
Dzieci: Madzia, Martyna, Kacper, Mikołaj
Data urodzenia: 10.02.1991
Imiona: Patrycja Magdalena
Nazwisko: Defeer
Wiek: 20 lat

Offline

 

#14 2009-07-04 11:21:36

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

tak, myślałam, ale nie wymyśliłam tymczasowo plik nazwałam "nie zaglądać bo uduszę", ale musze to zmienic


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#15 2009-07-04 11:23:46

 Pati M.

Miss Grudnia 2008                Miss Marca 2009                  Miss Kwietnia 2009

5185761
Skąd: ok. Bydgoszczy
Zarejestrowany: 2008-07-10
Posty: 1480

Re: Twórczość Zuzanny

tytuł sam przyjdzie jak napiszesz któryś tam rozdział. Wiesz już o czym konkretnie to ma być? Ułożyłaś sobie w głowie taki plan wydarzeń, z grubsza?


Rodzina: Kuba, Błażej
Kumple: Neille, Janet
Praca: lekarz, nauczycielka muzyki, nauczycielka
Kariera: muzyk, piosenkarka, projektantka mody
Adres: ul. Corlands 14, Dzielnica Kryształowa
Dzieci: Madzia, Martyna, Kacper, Mikołaj
Data urodzenia: 10.02.1991
Imiona: Patrycja Magdalena
Nazwisko: Defeer
Wiek: 20 lat

Offline

 

#16 2009-07-05 08:32:16

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

tak, mam taki plan, a dopracowanie jest dla mnie łatwe, bo to robie automatycznie.


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#17 2009-07-05 08:53:52

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

rozdział III:


                                      III
Weszłyśmy do sklepu. Wszędzie, na każdym wieszaku wisiały jaskrawe komplety- wszelkiego rodzaju. Mel rzuciła się w tę stronę, gdzie wisiały spodenki. Ja niezdecydowanym ruchem wzięłam koszyk i burknęłam do niej:
- Kup sobie dwa kostiumy, bo jak zgubisz jeden, to ja ci pożyczać nie będę.
Mel kiwnęła głową, i wrzuciła do mojego koszyka niebieski komplet (spodenki i stanik, rzecz jasna) w czarne paski, po czym ruszyła dalej, w stronę tych normalnych bikini. Ja sama ruszyłam za nią,  dokładając przy okazji zielone bikini, i taki z majteczkami w kolorowe paski i stanikiem białym w zielone kropki. Mel ubłagała sprzedawczynię o drugi taki sam komplet, a ona jakimś cudem się zgodziła! Zapłaciłyśmy, i ruszyłyśmy w stronę sporego centrum handlowego. Nagle zdałam sobie z czegoś sprawę, i zagadnęłam Mel.
-  Czemu nie kupujesz sobie już ciuchów w kolorach hipisów??
- Bo… Znudziło mi się to. Wolę być normalny ludzik, taki jak ty, albo no nie wiem… jak Carla, jak inni.
- Ale w byciu hipisem nie ma nic strasznego chyba, nie??- spojrzałam na nią. Wywróciła oczami, i wsiadłyśmy do tramwaju. Po obowiązkowych zakupach przysiadłyśmy na ławce w parku wcinając po trzy gałki lodów miętowych z czekoladą. Po chwili milczenie przerwała Melanie.
- Jak myślisz, na ile nam wystarczy funduszu od rodziców?? Mi obiecali 500 euro.
- Ja chyba też tyle dostanę. W każdym razie, nie starczy nam choćbyśmy na uszach stawały, bo tam podobno jest drogo.
- Czyli będziemy się musiały rozglądać za pracą w tej całej Grecji.
- Pistacje będziemy zbierać- zachichotałam- A tak na poważnie, trzeba by napisać ogłoszenie w Grecji. Do gazet.
- O tak… Wyobraź sobie, dajemy takie ogłoszenia w każdą gazetę- Mel zamyśliła się na chwilę, i wyrecytowała:
- Dwie piękne, mądre i nie umiejące po grecku Brytyjki szukają pracy, która nie jest ciężka i nie hańbi.
Wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem, a gdy już skończyłyśmy, doszłyśmy do wniosku, że roztopiły nam się lody, co było kolejnym powodem do śmiechu. Rżałybyśmy jeszcze długo, ale zafundowałam nam kolejne gałki a potem skierowałyśmy się już do domu, żeby się spakować.
Najpierw odwiedziłyśmy domek mojej przyjaciółki. Jej mama krzątała się po ogrodzie podlewając kwiaty. Kolorowa walizka Melanie leżała już na łóżku, obok niej kosmetyczka i małe pudełeczko, w którym, jak się okazało było trochę nitek, koralików i igła. Mel wychyliła się przez okno i krzyknęła:
- Dzięki, mama!! A dezodorant mi kupiłaś?
- Nie, córka! Tata pojechał gdzieś do miasta, możliwe, że ci kupi- odkrzyknęła pani Avers.
- Ty Mel, jak ja ci zazdroszczę, też bym tak chciała się z mamą dogadywać…- westchnęłam.
- U nas nie zawsze jest tak różowo, czasem naprawdę jest ponuro… No ale chyba miałaś mi pomóc się pakować, nie??- Mel otworzyła swoją ogromną szafę i wyjęła z niej mały, zielony plecak na guziczki.
- Przyda się jako podręczy w samolocie, nie?
- No, ale torbę też weź, może być potrzebna.
Dziewczyna znów sięgnęła do szafy i wyjęła z niej tym razem swoją znoszoną torbę w groszki. Podała mi ją i z poleceniem wypełnienia żarciem zeszłam na dół. Katharine Avers krzątała się teraz po kuchni, wkładając umyte naczynia do szafek.
- O, Judy, pewnie moja córka przysłała cię,  żebyś nałożyła jej prowiant do plecaka? Daj, ja włożę, ty idź do niej, ona sobie sama z pakowaniem nie poradzi…- Pani Avers westchnęła, a ja uśmiechnęłam się i wspięłam po schodach na górę. Drzwi do pokoju Mel były zamknięte.
- Dziwne, wydawało mi się, że je zamykałam- mruknęłam do siebie i weszłam do pokoju. Przez moment myślałam, że Mel tam nie ma, a potem ją zauważyłam. Leżała na łóżku, chyba zemdlała. Podbiegłam do niej. Nic jej nie było, oddychała normalnie, po prostu leżała. Po chwili zauważyłam, że coś mówi, cichutko, ale mówi.
- Judy, a co będzie, jeśli nie ułoży nam się w tej Grecji?? Jeśli nie znajdziemy pracy, ani nic?? Chciałam zostać tam na cały czas, na który mamy bilety, i nie chcę tam głodować ani żebrać.
- Ułoży nam się Melanie, skąd ci się w ogóle biorą takie myśli?
- Zasnęłam przedtem na chwilę, i śniło mi się, że proszę jakiegoś chłopaka o pomoc… Ja tak nie chcę.- skrzywiła się, a po chwili podniosła i dokończyła pakowanie. Zniosła walizkę na dół i postawiła ją na podłodze, tuż przy wejściu. Następnie krzyknęła do mamy:
- Mama, idę do Judy, pomóc jej się pakować, połóż mi plecak koło walizki, jak już go wypełnisz. Nie zapomnij  o bloku i piórniku.
- Dobrze, Mel, idź już, bo zwariuję tu z tobą- kobieta wyjrzała z kuchni i uśmiechnęła się do nas. – Tylko wróć przed północą, nie tak jak wczoraj.
Mel zasalutowała i ze śmiechem pociągnęła mnie na dwór.
Przebiegłyśmy ten spory kawałek dzielący nasze domy. Na mojej mamie wizyta Mel nie zrobiła wrażenia. Oschle przywitała nas, i wysłała na górę, informując mnie, że na górze położyli mi z Arturem pieniądze na pobyt. Wspięłyśmy się po ozdobnych schodach do mnie na piętro. Carla słuchała u siebie muzyki, nadal była na mnie obrażona. Obiecałam sobie, ze kupię jej coś świetnego w Grecji. Wpadłyśmy do mojego pokoju, w biegu wyciągając moją zieloną walizę i dużą, fioletową torbę z szafy. Tym razem nie trzeba było schodzić na dół, bo ktoś- prawdopodobnie Artur- naznosił mi wszystkie rzeczy jadalne które sobie kupiłam na podróż do pokoju.  Mel wrzucała to do torebki, a ja układałam starannie ciuchy w walizie. Po chwili wrzuciłam tam cały zapas powieści o wampirach, farby, kredki, blok, ołówki itp. Po czym zamknęłam walizkę. Ja nie znosiłam swojej, nie chciało mi się, więc zawołałam ojczyma. Bardzo chętnie zniósł mój podróżny dobytek na dół, do salonu, żebym jutro tylko przeciągnęła go do samochodu Adama Avery’ego, gdyż to on zawoził nas dwie, swoją żonę i moich rodziców na stację. Carla nie chciała jechać, więc tylko osiem osób, dwie walizki i dwa plecaki musielibyśmy jutro upychać w ich aucie.
W tej chwili jednak razem z Mel korzystałyśmy z motta „carpe diem” na całego. Kręciłyśmy się, właziłyśmy do wody, nurkowałyśmy- krótko mówiąc robiłyśmy wszystko to, co robią dwie pokręcone nastolatki w 20 godzin przed wyjazdem do Grecji. 
Pożegnałyśmy się dwie godziny później, przemoczone, roześmiane i zadowolone z poznania pewnego przystojniaka, który wynajął domek niedaleko. Miałyśmy niezły ubaw, flirtując z nim na całego. Kiedy już schowałam się w swoim pokoju, byłam tak zadowolona z życia, ze nie da się tego opisać. Wiedziałam, że nie zasnę, więc wyciągnęłam z biblioteczki jakąś książkę- trafiło na „Intruza” Meyer.  Poczytałam trochę i spojrzałam na zegarek. Chyba wszyscy już spali… Chwyciłam małe pudełko przypominające książkę, i schowałam je do plecaka.  Wolałam, żeby mama o tym nie wiedziała. Po chwili już spałam, szczelnie otulona kocem.


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#18 2009-07-14 20:27:47

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

tak poza powieścia napisłam jeszcze autobiografię mojej postaci z pewnej zabawy XD oto proszę to XD trochę pozmieniałyśmy z Wercią tekst Zmierzchu XD

      Kate Teresa  Montgomery, autobiografia

Urodziłam się w roku 1847 pod Los Angeles. Moją matką była Tamara Nera (później nazwisko zostało zmienione na Nara), ojcem Tom Montgomery- wampir. Kiedy matka urodziła córkę (mnie ), oczywiście zmarła. Ojciec oddał mnie pod opiekę Carlisle’a Cullena. Carlisle nauczył mnie, jak żyć w wampirzym świecie, po czym, kiedy skończyłam 16 lat, doszedł do wniosku, że poradzę sobie dalej bez niego, i odszedł, mówiąc, żebym o nim  pamiętała, w razie kłopotów.  Radziłam sobie jednak świetnie, udając człowieka. Volturi nigdy się o mnie nie dowiedziało, więc żyłam spokojnie. Po ponad dwustu latach postanowiłam odnaleźć mojego dobroczyńcę. Szukając go, natknęłam się na Melanie Withlock, która była do mnie podobna rasą. Zaprzyjaźniłyśmy się. Okazało się, że Melanie poszukuje brata- Jaspera Withlocka. Odnaleźliśmy mojego „wuja” oraz brata Melanie w jednym domu- w Forks, w stanie Waszyngton. Zamieszkałyśmy blisko rezydencji Cullenów, zaprzyjaźniłyśmy się z wszystkimi, oraz polubiłyśmy chodzić na plażę. Tam poznałyśmy kilku miłych chłopaków. Po krótkim czasie okazało się, że dwóch z nich… wpoiło się w nas! Jacob i Brandy- tak  brzmiały ich imiona. No cóż, nie przeszkadzało nam, że to wilkołaki, więc szybko sparowaliśmy się i postanowiłyśmy zamieszkać w Forks na zawsze.

Tu na razie kończy się moja opowieść, ale jestem pewna, że będzie tego więcej.


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#19 2009-07-15 11:25:06

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

IV
Rano nie chciałam wstawać, żeby nie okazało się, że Grecja była tylko snem. Na szczęście mój prywatny budzik czyli Melanie raczył mnie obudzić. Wstałam dosyć późno, mimo, że Mel obiecała mi, że będzie za 10 minut. Kiedy dostała się na górę nadal siedziałam na łóżku w koszuli nocnej ze słoniem i myszą. Mel wpadła w swego rodzaju szał, bo kiedy ma zdarzyć się coś ważnego, zawsze jest podenerwowana.  Jak automat myłam się, ubierałam, jadłam śniadanie… Potem Mel wyciągnęła mnie na miasto. Kolejne lody miętowe trochę mnie rozbudziły, ale zanim zrobiłyśmy coś więcej oprócz zakupów kapeluszy, była 14 i musiałyśmy wracać. W moim domu jak zwykle nic się nie działo. Mama oglądała jakiś film na DVD, Artur siedział przy stole i rozwiązywał sudoku, a Carla wyszła z koleżanką.  Ubrana w dżinsy i pierwszą z brzegu koszulkę spakowałam jeszcze kilka nowych rzeczy do walizki, złożyłam koc w ładną kostkę i usiadłam na łóżku. Mel skoczyła do siebie, pożegnać się z papugą i chomikiem, więc zostałam sama.  Sięgnęłam po „Intruza”, ale nie docierało do mnie nic z czytanego  tekstu.
- Dobijające… Będę musiała sobie kupować greckie książki, żeby nie oszaleć- mruknęłam. Mama zabroniła mi brać jakąkolwiek książkę, chyba że słowniki. Walnęłam się dłonią w czoło, i pobiegłam w stronę stojącej na moim biurku mini toaletki (czytaj pudełka wypełnionego spinkami, biżuterią, kosmetykami i jedna pusta przegródka, aktualnie zajęta), i wyjęłam z niej fioletowy komplet: etui i smycz na komórkę. Schowałam ją do torby, i zauważyłam, że samochód ojca Mel stoi na podjeździe. Powoli zeszłam na dół.
- O, Judy, jak dobrze, że zeszłaś, właśnie miałam cię wołać.- Mama uśmiechnęła się do mnie sztucznie, podała torbę i walizkę, po czym ruszyłyśmy w stronę samochodu. Artur już tam siedział. Mel machała do mnie jak opętana, pokazując miejsce obok siebie. Jej mama klepnęła ją w ramię, nakazując spokój. Wsiadłam do samochodu, pachnącego wanilią i jabłkiem-perfumy Mel i zielona zawieszka na lusterku. Mel wyskoczyła jeszcze na chwilę z samochodu i poszła na górę. Po chwili wróciła, i ruszyliśmy.
Dojechaliśmy szybko, bo wyjątkowo nie było korków. Ja i Mel pognałyśmy w stronę terminalu odlotów, położyłyśmy bagaże i skierowałyśmy się w stronę samolotu. Schodki już stały, można było wsiadać, z czego od razu skorzystałyśmy. Znalazłyśmy swoje miejsca, zapięłyśmy pasy bezpieczeństwa i wyjęłyśmy coś z plecaków w jednym czasie. Ona wyszarpnęła z torby mojego „Intruza”.
- Mel, jesteś wielka, kobieto! Mama by mi nigdy nie pozwoliła wziąć „Intruza”!
- A ty co masz??
Pokazałam jej pudełko które spakowałam w nocy. Kolorowe nitki muliny zajmowały całą przestrzeń. Oprócz tego dwie agrafki i nożyczki. Mel uśmiechnęła się triumfująco i zabrała mi mój mały skarb. Po chwili już plotła śliczną bransoletkę w kolorach hipisów. Ja wzięłam od niej książkę i zabrałam się do czytania. Po chwili samolot wystartował. Zakręciło mi się w głowie, co oznaczało, że zaczynam coś nowego w swoim życiu. Mel uśmiechnęła się do mnie triumfująco. Poczytałam jeszcze trochę i poczułam senność. Zamknęłam powieść i schowałam ją do plecaczka, po czym odpłynęłam…

                                                               ***
- Judy, Judy! Wstawaj człowieku, chcesz lecieć do Hiszpanii??
- A jest taka możliwość??- spytałam budząc się.
- Nie ma! Budź się, wysiadka za 10 minut!- Mel była zarumieniona z radości. Chyba całą drogę spędziła zaplatając bransoletkę, bo szturchała mnie dłonią ozdobioną właśnie takim paseczkiem, idealnie pasującym do jej spodni.
  Z zadowoloną miną wyskoczyłam z samolotu i ruszyłam po swoją walizkę, szarpiąc przyjaciółkę za rękę. Mel z zachwytem rozglądała się po lotnisku. Czuć było różnicę- czułam, że już jestem opalona, mimo różowej koszulki i rybaczek. Odebrałyśmy bagaże i ruszyłyśmy w stronę plaży. Nasz domek miał mieć numer 37
- 33, 35.. jest nasz!- wydarła się Mel. Nasz domek był podobny do innych. Żółty, z muszelkami ozdabiającymi go od frontu, a od tyłu miał malutki ogródek. Czułam, że będzie świetnie.
- Masz klucze?- Mel trochę się denerwowała.
- Mam razem z forsą.- odparłam spokojnie wyjmując z koperty mały, złoty klucz z breloczkiem zrobionym z różowej muszli. Położyłyśmy na nim dłonie i ze śmiechem przekręciłyśmy w zamku. Coś kliknęło, i mogłyśmy wejść do naszego domu.
Powitał nas zielony korytarz ozdobiony fotografiami morza. Kuchnia była niebieska, również z obrazkami. Na piętrze były tylko nasze pokoje i łazienka. Jeden z pokoi był żółty, drugi zielony. Nie mogłyśmy się zdecydować, która ma wziąć który pokój, w końcu rzuciłyśmy monetą. Trafił mi się zielony. Porozkładałam ubrania w szafie, na biurku ustawiłam laptopa, włożyłam do środka (biurka, nie laptopa) wszystkie moje przybory do rysowania, wyjęłam kostium i zapukałam do Mel.
- Te, Mel, idziemy na plażę?? Weź kostium, widziałam budki do przebierania.
Mel wyszła z pokoju, już przebrana po podróży. Przewróciłam oczami na jej zielone rybaczki i  żółty top. Wyglądała ładnie, a w dłoni trzymała kąpielówki.
- Możemy iść.
Biała budka była na dwie osoby. Kamienie nagrzane były od słońca, więc przyjemnie  stawiało się  na nich bose stopy. Mel i jej pomarańczowe japonki szalały w drugiej kabinie, ja sama ubrałam się i wsunęłam swoje różowe japonki. Najpierw usiadłam na plaży, a Mel momentalnie rzuciła się w morze. Jakiś chłopak spojrzał na nią z dziwną miną. Drugi puścił do mnie oko. Odpowiedziałam uśmiechem. Po dołączyłam do przyjaciółki, nurkując prawie do 15  metrów p.p.m. Kiedy się wreszcie wynurzyłam, Mel czekała na mnie na brzegu, zbierając bursztyny. Podpłynęłam do niej, próbując nie zwalić żadnego grubasa z leżaka. Powoli dotarłam do brzegu. Przyjaciółka pociągnęła mnie do budki, żeby się przebrać.
- Zauważyłaś, jak tamtych dwóch się gapi??- Mel zachichotała cicho.
- Chcesz się zabawić w wakacyjny flirt?? Mel, to nie dla nas chyba.
- Może i nie… A z resztą….- Mel wyszła z budki ciągnąc mnie do domu. Do kieszeni rybaczek schowała bursztyny. Wściekle trzasnęła drzwiami i skacząc po 2 stopnie poszła do swojego pokoju.
                                                               ***
Z pamiętnika Mel.

Drogi pamiętniczku!                                                                                             21.06.2009 r.

Czasem Judy mnie irytuje. Czasem nadarza się szansa na prawdziwą miłość. Czasem nie można z niej skorzystać!
To takie głupie… To chyba nie ma sensu. Zaczynam się plątać we własnych myślach. Chyba przyda mi się myślodsiewnia, bo mam za dużo myśli. Nawet już nie piszę z sensem. A tak do rzeczy. Spotkałam dzisiaj na plaży dwóch fajnych chłopaków. Byli mili, grzeczni, spokojni. Chciałabym poznać bliżej Roberta. Uważa, że moje imię jest wspaniałe. Stefan byłby idealny dla Judy, ale znając ją, to marzenia ściętej głowy. Może jednak ją przeproszę?

Melanie zamknęła pamiętnik i zeszła na dół.


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#20 2009-07-15 11:26:05

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

V
Usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Chyba Mel do mnie schodziła, bo nikt inny zresztą tu nie mieszkał. Mel weszła do kuchni patrząc na grające radio.
- To my mamy tu radio?- spytała przepraszającym tonem. Zrozumiałam.
- Mamy, stało tutaj kiedy się wprowadziłyśmy. Musimy zwiedzić nasz domek. Może nadamy mu nazwę? I w ogóle- powoli się rozkręcałam i zaczynałam wierzyć, że naprawdę tu jestem, że to nie sen. Moja przyjaciółka wpadła na górę w tempie ekspresowym, i rzuciła się w stronę jedynych drzwi, za które nie wściubiłyśmy nosów. Drzwi prowadziły na strych. Mały, zabałaganiony strych, na którym oprócz sznurków do bielizny leżały tysiące książek, i to wszystkie w interesującym nas od przeczytania „Zmierzchu” temacie- wampiry, wilkołaki itp. W tej chwili, kiedy miałam podnieść najcieńszą (tak ze 200 stron), rozległo się pukanie do drzwi wejściowych. Mel rzuciła się na dół, lecąc na łeb na szyję. Zeszłam za nią, po drodze zostawiając w kuchni książeczkę z zamiarem przeczytania jej wieczorem.
W drzwiach stała jakaś dziewczyna- brunetka, o ciemnych oczach. Była zgrabna, śliczna. Od razu poczułam na swoich kasztanowych lokach całą podróż z Kalifornii do Grecji, a biorąc pod uwagę minę Mel ona też dostawała kompleksów.
- Eeeeee… Cześć…- odezwała się pytającym tonem. Wyszłam przed Melanie i zapytałam:
- Powiesz mi może z łaski swojej, ktoś ty?
- Jestem Samanta, przyszłam was przywitać. Mamy tutaj taki lokalny zwyczaj, że kiedy przyjeżdża ktoś nowy, musimy go dobrze przywitać, i wydelegowali mnie. Jesteście z Ameryki, prawda?- uśmiechnęła się miło. Dopiero teraz zauważyłam, że mówiła po angielsku, a w dłoniach trzymała tackę z dwiema miseczkami. W jednej była chyba kawa, w drugiej coś innego, nie wiedziałyśmy co.  Samanta uśmiechnęła się szerzej, i podała nam tackę. W drugiej misce znajdowały się pistacje. Zaczęła coś nawijać po grecku, po czym przełamała pistację na pół i rozdzieliła nam.
- No i już. Kawa jest dla was, reszta pistacji też. A tak w ogóle, mogę wejść??- zdałam sobie sprawę, że idąc do przodu wypchnęłam brunetkę na dwór. Zawstydzona bąknęłam
- Ups…  Wchodź…Eeeeee…
- Samanta- odparła poważniejąc.- A wy?
- Judith i Melanie. Mów nam Judy i Mel.
- Miło mi, dziewczyny.- Samanta uśmiechnęła się do słów Mel. Wpuściłyśmy ją, i usiadłyśmy w kuchni (jako że cały salon zajmowały nasze walizki, a nie był on zbyt duży).
- Samanto, gdzie tu można kupić coś innego do jedzenia niż pistacje, hot-dogi i hamburgery?
No tak, Mel trafiła w sedno. Czymś musiałyśmy się odżywiać, a na pistacje nie było co liczyć, bo nawet one się szybko nudzą. Hot-dogów i hamburgerów nie lubiłyśmy z przyzwyczajenia, więc trzeba było zapytać miejscowej dziewczyny. Samanta obciągnęła tunikę i mruknęła, jakby speszona, patrząc na książkę która położyłam na parapecie:
- Niedaleko jest sklep spożywczy, obok piekarnia, sklep z pamiątkami, księgarnia, butik i AGD.  Można kupić wszystko, co na co dzień potrzebne. Jakieś telewizory i inne takie trzeba już jechać do Aten, inaczej nie będzie.
- Dzięki, mamy tutaj cały sprzęt RTV, nawet chyba telewizor jest kolorowy, a komórki mają zasięg, chyba jedzenie to ostatnia nam potrzebna rzecz.
- Jak byłabym wam potrzebna, mieszkam w niebieskim domku z parasolem w ogródku, jestem u siebie wieczorami. A w dzień zapytajcie kogoś na plaży o kawiarenkę.  Jestem tam ja, albo któryś z moich przyjaciół, powiedzą wam, gdzie jestem.
I wyszła.

Mel spojrzała na mnie z zadowoleniem.
- Chyba ją polubię- oceniła naszą nową przyjaciółkę.- Musimy ją kiedyś odwiedzić, nawet bez przyczyny, nie?
- No… Ale jest jednak jakaś trochę dziwna. Najpierw pali się, żeby się z nami zaprzyjaźniać, a kiedy pytamy ją o sklep, natychmiast nam tłumaczy i ucieka. Nie uważasz, że to dziwne?
Mel wyjrzała przez okno. Samanta pędziła w stronę małej budki, takiej jak w reklamach. Chyba tam znajdowała się ta kawiarnia, bo dziewczyna gnała tam tak, że tylko piasek  sypał się spod jej zielonych japonek.
- Bardzo dziwne- oznajmiłam, akcentując samogłoski. Mel wywróciła oczami, i wspięła się na stryszek.
Próbowałam przypomnieć sobie wszystko, co się działo. Kiedy się speszyła??… Wtedy, kiedy zapytałyśmy ją o jedzenie. Na co wtedy patrzyła? Myśl, myśl, myśl… Eureka! Patrzyła na  książkę, którą przyniosłam ze strychu. Przeczytałam tytuł. „Wilkołaki: życie  i unicestwianie”, autora nie podano. Zaklęłam pod nosem, bo to mnie do rozwiązania zagadki nie przybliżyło. Wzruszyłam ramionami, wzięłam książkę pod pachę i obiecawszy zająć się tym później zaniosłam ją do pokoju. Mel buszowała po strychu, może znalazła coś ciekawego… Postanowiłam do niej zajrzeć, zanim zacznę czytać. Weszłam na strych, i mnie zatkało. Na sznurkach na bieliznę wisiały jakieś ubrania- spodnie, szerokie spódnice, jakieś bluzki, kamizelki… A pośrodku stała Mel z zachwyconą miną.
- Hipisowskie ciuchy, kopalnia!! Kocham to!
Zamknęłam oczy, udając, że załamuję się psychicznie. Mel ryknęła śmiechem i podała mi małą książeczkę, chyba po to, żeby nie wywalić jej przez okno. Tytuł: „Zmierzch”, po grecku!
- Kocham cię, Melanie Avers! Jesteś wielka!! To jest „Zmierzch” po grecku!!
- Ty, nie wiedziałam, dawaj no mi to… Kocham tą książkę!- i zaczęłyśmy tańczyć na strychu naszego domu, na którym było już szaro.
- Mel, która może być godzina?- spytałam patrząc na nią z przerażeniem.
- Tak gdzieś… Z jedenasta, dziesiąta? Tutaj o tej porze jest tak na zewnątrz…
Słyszałam, jak to mówi, ale gadała z powietrzem, bo ja leciałam do łazienki, żeby się umyć i wydobyć moją (wspominaną wcześniej) śliczną koszulkę nocną. Woda była idealna- myślałam, że będzie gorąca po całym dniu takiego nasłonecznienia, ale było dobrze. Wlałam sobie sporo płynu do kąpieli-leżał w szafce, ważny był do jutra, więc walnęłam całą buteleczkę. Woda zrobiła się ślicznie niebieska, potem zmieniła się w gołębią szarość, bo byłam brudna jak murzynka. Umyłam włosy, owinęłam się swoim ręcznikiem w kwiaty i pożyczyłam sobie od Mel jej tęczowy kawałek materiały- jej to wystarczało, mnie ledwie wisiało na włosach.
Wpadłam do swojego pokoiku, przebrałam się i oddałam Melanie jej szmatkę. Doszłam do wniosku, że chyba już czas i sięgnęłam po książkę. Na pierwszej stronie wyszczególniono wszystkie tomy serii- o wampirach, wiedźmach… Ble. Otworzyłam dalej. Założyciele Rzymu… Nuda. Przejrzałam książkę, zatrzymując się na unicestwianiu. Ta, jasne, srebrne pociski… Co jeszcze?? Prychnęłam i wyłączyłam sobie budzik z telefonu, przy okazji odkrywając, że w moim pokoju stoi zegar w kształcie kota, któremu świeci się pyszczek (tam miał cyferki). Okazało się, że była godzina 00.00, a na dworze było tak, jak u nas bywa koło 21! Mało nie dostałam zawału, kiedy kot dwanaście razy miauknął niespodziewanie. Na szczęście z tyłu był włącznik i wyłącznik tej funkcji. Wyłączyłam i zasnęłam…
Śniło mi się, że jestem sama na plaży, a obok mnie stało tych dwóch facetów, których tak chciała poznać Mel. Nagle zaczęli krzyczeć…Spojrzałam w tą stronę co oni i obudziłam się z krzykiem.


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#21 2009-07-15 11:26:37

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

VI
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- darłam się
- Judy, co jest? Wszystko w porządku?? Nie wrzeszcz tak, ludzi pobudzisz! ZAMKNIJ SIĘ!!!!!! No dziękuję.- Mel jak zawsze była spokojna.- Opowiedz mi teraz, czemu darłaś się, jak stare gacie hipisa.
- Śniło mi się… że… ty… nie…- nie mogłam się powstrzymać i ryknęłam płaczem- Że zdechłaś, przez samo „h”!
Mel zaczęła wyć… Ze śmiechu. Spojrzałam na nią ze złością. Nie zamierzałam zdradzić jej wszystkiego- na przykład tego, że ten który na nią patrzył na plaży miał dłonie umazane krwią. Jej krwią.  Tego byłam pewna. Spojrzałam na kota. Była piąta rano, ale nie zamierzałam już spać. Postanowiłam wyrwać się na plażę, albo spacer. Wstałam, zaścielałam łóżko, wyjęłam z szafy spódnicę i top na ramiączka w limonowym kolorze, a następnie sandały z drewnianymi koralikami. Ubrana, uczesana i umyta zeszłam na dół, z zamiarem zjedzenia śniadania. Przeszukiwanie półek było na nic- musiałam uszczypnąć trochę z naszego funduszu.
Wypadłam na dwór z torbą-koszykiem i zapasem gotówki. Na plaży było tylko kilka osób, plączących się pod kawiarnią. W jednej z nich rozpoznałam Samantę. Pomachałam jej i poszłam dalej. W końcu dotarłam do sklepu-była godzina 7.
- Coś łatwo się przestawiłam… Dziwne.- mruknęłam wchodząc do sklepu. Miła dziewczyna za ladą mogła być w moim wieku, może starsza. Poprosiłam ją po angielsku o płatki śniadaniowe, mleko, chleb, wodę i kilka owoców, a ona z zadowoloną miną dała mi rachunek, i zaświergotała po grecku (zrozumiałam, cud!)
- 20 euro. Dzięki.
Podałam jej pieniądze i wyszłam wolno do domu. Na plaży roiło się już od turystów. Mel siedziała na brzegu i szkicowała morze. Podeszłam do niej od tyłu i spytałam całkiem głośno:
- Co zjadłaś na śniadanie?
- Nic, szafki i lodówka są puste- odparła ze spokojem. Kurczę, nie przestraszyła się…
- Zrobiłam zakupy, choć, wrzucimy coś na ruszt.
Mel włożyła do plastikowego pudełeczka swoje przybory do rysowania i powlokła się za mną. W radiu leciała jakaś rzewna nuta, więc je wyłączyłam. Po plaży przewijały się już całe zastępy turystów, chociaż była dopiero dziewiąta.  Mel wcinała już płatki z mlekiem, postanowiłam zrobić to samo.  Po śniadaniu postanowiłam przeszukać strych, ale Mel wyciągnęła mnie na plażę. Nie zwracała uwagi na moje protesty, chociaż jeszcze trochę, a usłyszałoby mnie całe wybrzeże greckie. Przebrana w kostium usiadłam na brzegu z naburmuszoną miną. Mel gdzieś wsiąkła, jak to ona. Poczłapałam do kawiarni, poszukać Samanty. Brunetka siedziała spokojnie na wysokim krzesełku sącząc jakiś kolorowy drink z parasolką i oglądając jakiś magazyn. Usiadłam obok niej, zamawiając colę z lodem, bo pomimo godziny dziesiątej na zegarku było gorąco jak w piekle. Zajrzałam Samancie przez ramię. Magazyn o zdobieniu paznokci.
- Interesujesz się tym?- spytałam. Tym razem podziałało. Dziewczyna podskoczyła na krzesełku, omal nie wylewając drinka.
- Judy, wariatko, zawału mam dostać??
- Nie, na to bym musiała się bardziej postarać. Ale wracając, lubisz zdobienie paznokci?
- Bardzo. Rozważam nawet zostanie kosmetyczką po skończeniu szkoły, ale raczej mi to nie wyjdzie… 
- O, tak, chciałabym się chwalić przyjaciółkom: na wakacjach w Grecji poznałam taką jedną dziewczynę. Ona będzie bardzo sławną kosmetyczką, mówię wam.- Zachichotałam cicho, sącząc colę.- A może dasz pokaz swoich możliwości?- wyciągnęłam w stronę greczynki dłoń z paznokciami zapuszczanymi od dwóch miesięcy. Nie cierpię tipsów.
- Nie wiem, czy by mi się udało. Masz jakieś naklejki, lakiery, brokat?- W głosie Samanty nie było wahania dotyczącego jej słów, ale zadowolenie, że ją o to poprosiłam. W myślach przejrzałam kosmetyczkę.  Parę lakierów by się znalazło, ale o brokatach i nalepkach nie było co marzyć.
- Trochę mam, ale tylko lakierów.- Samanta kiwnęła głową, zamknęła gazetę i dopiła swój drink. Ja dokończyłam swoją colę. Zapłaciłyśmy i skierowałyśmy się w stronę domku Samanty. Dziewczyna przywitała się w progu z rodzicami, po czym pociągnęła mnie na górę. Jej pokój był jasny, w ładnym odcieniu pomarańczy. Na biurku stało czarne pudełko z jakimś greckim napisem, w środku były lakiery i inne rzeczy potrzebne do zrobienia manicure. Samanta wyjęła kilka rzeczy, wrzuciła je do czarnej torebki i poszłyśmy do naszego domku. Mel gadała z kimś tuż przy linii morza, niektóre fale ich dosięgały. Otworzyłam drzwi, zapraszając Samantę do środka. Przeprosiłam ją na chwilę i poszłam po swoje ciuchy, które nadal leżały w białej budce. Przebrałam się i zostawiłam mokre kąpielówki tam, gdzie leżały ciuchy Mel. Ona sama za chwilę przyszła, żeby się przebrać. Zostawiła swoje kąpielówki i wróciła na plażę, po swojego przyjaciela od konwersacji. Wywróciłam oczami, i nakazując Mel wzrokiem pilnować kąpielówek poszłam do domu. Samanta wyłożyła lakiery i ozdoby ze swojej torby na stół. Przyniosłam jej swoje i usiadłam na krzesełku, wyciągając ręce.
- Jakie lubisz kolory, wzory??- spytała brunetka patrząc na moje paznokcie z powątpiewaniem.
- Wszystkie, byle nie czarny, chyba, że z białymi naklejkami. Wtedy spoko. A, i…
- Judy, jak ty możesz hodować coś takiego? To trzeba momentalnie spiłować!- jęknęła Samanta, przerywając moje mądre inaczej myśli. Ruszyłam swoje szacowne tyły po pilnik.
Po godzinie moje paznokcie były jak po profesjonalnym zabiegu. Samanta uwolniona ode mnie skoczyła do kawiarni, a ja poszłam na plażę odnaleźć moją przyjaciółkę. Nie musiałam szukać długo… Mel wpadła na mnie przy furtce naszego domku.
- Gdzie ty łazisz? Chyba żeś miała kostiumów pilnować?
- No… Ale.. Judy… Bo… Nie ma ich tam!
- CO?- aż  mną zatelepało. Taki zakuty łeb twierdzi, że nie ma naszych kostiumów, chociaż sama kładłam je w budce!
- Jak to nie ma? Na łepek ci padło?
- Chodź.- dziewczyna pociągnęła mnie w stronę „naszej” budki. Wściekle otworzyłam drzwiczki. Rzeczywiście, kostiumów nie było. Mel spojrzała na mnie triumfująco.
- Uspokój się, oszołomie. Mamy jeszcze po jednym komplecie, przeżyjemy. A tak w ogóle, raczysz wreszcie wpaść do domu, czy zamierzasz spać, jeść i mieszkać na plaży?
- Przyjdę. Właśnie szłam, ale wpadłam na ciebie. No, już nie marudź, idziemy.
Poszłyśmy w stronę żółtawego domu. W środku było tak gorąco, że myślałam, że mnie trafi. Pootwierałyśmy wszystkie okna i zasiadłyśmy w kuchni.
- A teraz- odezwałam się- Opowiedz mi, jak to się stało, że zniknęło nam bikini.
- Rozmawiałam z Robertem, widziałaś nas. Rozmawialiśmy, rozmawialiśmy i rozmawialiśmy. Świetnie nam się gadało. A potem on powiedział, że musi poszukać Stefana, i poszedł. A ja chciałam się przebrać, to szłam do budki, ale tam ich nie było, i ty szłaś, i …
- I chyba nie mamy żadnego logicznego wytłumaczenia.- dokończyłam.
Zamilkłyśmy.


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#22 2009-07-18 07:55:20

Melanie

Miss Lipca 2009                    Miss Urodzin 2009

9794941
Skąd: ja to znam...?
Zarejestrowany: 2008-07-01
Posty: 886
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

Super jest ta powieśc, nie mogę się doczekac tego co będzie dalej tylko moja bohaterka (Mel) jest za bardzo rostzepana.

Ostatnio edytowany przez Melanie (2009-07-18 08:01:14)


Pracuje jako: projektantka mody, DJ, fryzjer w salonie, niania, ochroniarz na boisku szkolnym
Znajomi: Roberta,Różyczka,Martysia,Julia,Malwina,Damian,Charlotte,Magda,Neillé,Lilly,Paweł,Miśka, Aiko,Kajka,Victor,Akira,Izaura,Shan,Iga,Nick,Sean,Viki,Alfred & Mathew,Nicole,Dominika,Jasper,Ola,Anna,Ray,Sara,Rołz,Emmett,Esme,Kornel,Natala,Bartek,Carralo
Kumple: Zuzanna, Maciek, Nina, Janet
Chłopak: Matts
Rodzinka: Moje Drzewo Genealogiczne [rozszerzone]
Lubi(czyt. kocha) : Rodzeństwo, WŁOCHY, Wampiry, Twilight, Vampire Diaries, książki, rysować, grać na gitarze(uczę się), pisać pwieści, muzykę (OneRepublic, Miley Cyrus, Taylor Swift, Amy MacDonald, Linkin Park, Yirumę), lody miętowe i pistacjowe, Taylora Lautnera
Nie lubi: różowego, arogancji, ignorantów, powierzchowności

Cześć Goście

Offline

 

#23 2009-07-19 08:21:01

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

taka troche jak ty


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#24 2009-07-19 08:59:45

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

ger- Więc macie szansę je zdobyć. Zatrudnię was na tydzień próbny. A ogólnie, na ile chcecie się zatrudnić?
- Mamy tu być trzy miesiące, myślę, że na dwa i pół.- odpowiedziałam ze spokojem.
- Zaczynamy od godziny dziewiątej, kończymy około szesnastej, piętnastej. Mój syn jutro wam to wyjaśni. Do widzenia.
Szybko opuściłyśmy to ponure coś, czego domem się nie nazwie. Do domu pełzłyśmy jednak wolno.
- Chodźmy na lody, i tak nie mamy nic lepszego do roboty.- zaproponowała Mel. Znałam jej podświadomy cel- miała nadzieję, że spotkamy w kawiarni Stefana bądź Roberta. Ale zgodnie z jej słowami nie miałyśmy nic lepszego do roboty.
Siedziałyśmy pod tą budką z piętnaście minut, kiedy nadszedł Stefan. Widziałam go, od kiedy tylko wszedł na plażę. Podszedł do nas, i powiedział z obrzydzeniem:
- Kurde w mordę, ale od was wali. Gdzie byłyście?
- U państwa Cardo, a co?
- Nic.- skrzywił się jeszcze raz i zamówił podwójny sorbet. Skończyliśmy jeść, i siedzieliśmy pod budką czekając na cud. W końcu Stefan zaproponował:
- Kto ostatni w wodzie, ten plażowa ciapa!- i rzucił się do wody. Pobiegłyśmy za nim, i chociaż wyprzedzał nas o dobry metr szybko go wyprzedziłyśmy, i to on był ostatni. My wbiegłyśmy w wodę równo. Roześmiani wróciliśmy na plażę. Siedzieliśmy w milczeniu, patrząc na morze, kiedy nagle odezwał się Stefan:
- Jaka ładna bransoletka! Mogę zobaczyć?- wyciągnął rękę w stronę kostki mojej przyjaciółki. Odtrąciła jego dłoń.
- To mój amulet. Dotykać go mogę tylko ja i Judy.
Stefanowi ze złości zabłysły oczy. Wstał, spojrzał na nią i poszedł w stronę morza, skacząc nagle z rozpędu. Mel wytrzeszczyła na niego oczy, otulając się ręcznikiem.
- Niezły jest… Kurczaczki… Ja chcę mieć chłopaka.- skrzywiła się, więc walnęłam ją  w ramię. Nagle wpadłam na genialny pomysł.
- Odprawimy rytuał- oznajmiłam tajemniczym głosem. Mel spojrzała na mnie jak na wariata, więc  wytłumaczyłam jej, że nie chodzi mi o coś takiego, jak w „Pamiętnikach Wampirów”, tylko czary bez wpuszczania wampirów do domu. Wreszcie się zgodziła, więc pociągnęłam ją do domu. Otworzyłam laptopa i znalazłam odpowiedni czar. Mel szybko kupiła świeczki, papier i pióro wieczne, wydając przy tym sporo forsy. No, ale liczyło się, żeby działało.
Mel odprawiła czar, zakopała karteczkę w ogródku i poszła spać. Ja zwinęłam się na łóżku, okryłam niebieskim kocem w  kwiatki i kończyłam książkę. Była przerażająco nudna, więc po piętnastu minutach słodko spałam oparta o ścianę.
Rano czułam na całym ciele skutki spania ze ścianą, jak to określiła Mel. Bolały wszystkie gnaty, mięśnie, nerwy, wszystko. Obtarłam oczy, ubrałam się i ruszyłyśmy do pracy. Mel była oczywiście opanowana. Też tak chcę. Przed domem nie zastałyśmy nikogo, kto wyjaśniłyby nam, gdzie są te pola oliwkowe, czy gdzie tam te chwasty rosły.
- Nie wejdę do domu, nie marz o tym. To dobijające. Będziemy czekać.- oznajmiła Mel. Miałam do tego taki sam stosunek jak ona. Oparłam się o ścianę i czekałam, czekałam, czekałam…. Mel zniknęła na chwilę i przyniosła nam sok winogronowy, z czego skorzystałam, pijąc prawie pół butelki na raz. Moja przyjaciółka skrzywiła się i sama wypiła tylko łyk. Nagle drzwi skrzypnęły, rozległ się śmiech, i stanął przed nami bóg grecki we własnej osobie. Szukałam szczęki na ziemi. Miał ciemne włosy, zielone oczy i miły uśmiech. Ja sama, z rudymi włosami do brody i brązowymi oczami czułam się idiotycznie. Mel- z włosami w miodowobrązowym kolorze i z brązowymi oczami nie czuła się chyba lepiej. Stałyśmy tam, i gapiłyśmy się na niego, on za to gapił się do wnętrza domu, gadając coś do kogoś po grecku. Nagle odwrócił się, spojrzał na nas i rzucił miłe:
- Cześć!


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#25 2009-08-02 11:57:12

Melanie

Miss Lipca 2009                    Miss Urodzin 2009

9794941
Skąd: ja to znam...?
Zarejestrowany: 2008-07-01
Posty: 886
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

Najbardziej podobał mi sie te fragment: "Nagle drzwi skrzypnęły, rozległ się śmiech, i stanął przed nami bóg grecki we własnej osobie. Szukałam szczęki na ziemi."
Bosie!!! Kiedy wreszcie wyślesz mi reszte!!!


Pracuje jako: projektantka mody, DJ, fryzjer w salonie, niania, ochroniarz na boisku szkolnym
Znajomi: Roberta,Różyczka,Martysia,Julia,Malwina,Damian,Charlotte,Magda,Neillé,Lilly,Paweł,Miśka, Aiko,Kajka,Victor,Akira,Izaura,Shan,Iga,Nick,Sean,Viki,Alfred & Mathew,Nicole,Dominika,Jasper,Ola,Anna,Ray,Sara,Rołz,Emmett,Esme,Kornel,Natala,Bartek,Carralo
Kumple: Zuzanna, Maciek, Nina, Janet
Chłopak: Matts
Rodzinka: Moje Drzewo Genealogiczne [rozszerzone]
Lubi(czyt. kocha) : Rodzeństwo, WŁOCHY, Wampiry, Twilight, Vampire Diaries, książki, rysować, grać na gitarze(uczę się), pisać pwieści, muzykę (OneRepublic, Miley Cyrus, Taylor Swift, Amy MacDonald, Linkin Park, Yirumę), lody miętowe i pistacjowe, Taylora Lautnera
Nie lubi: różowego, arogancji, ignorantów, powierzchowności

Cześć Goście

Offline

 

#26 2009-08-02 12:50:19

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

VII
- Mel, mam cię dość. Marudzisz i marudzisz, a nic z tego nam nie przyjdzie. Weź się ubierz- spojrzałam z niechęcią na roznegliżowaną przyjaciółkę. Przed chwilą się kąpała, więc szlajała się po całym domu w ręczniku frotte, ledwo co jej zakrywającym. Oprócz tego jęczała niesamowicie,  więc powoli miałam jej dosyć.  Obiecałam sobie, że jeszcze parę jęków, a dowalę jej.
    - Judy, ja nie rozumiem, jak to mogło się zrobić… Przecież patrzyłam…
     - Melanie, uspokój się. Irytujesz.
- Mam cię dosyć. Cały czas tylko uspokój się i irytujesz… WYCHODZĘ.
- Świetnie, ja w tym czasie poszukam jakiejś oferty pracy dla dwóch porypanych nastolatek.
Trzasnęły drzwi na górę, a następnie na dwór.. Przewróciłam oczami i sięgnęłam po gazetę, którą znalazłam pod domem.
-Pielenie, krawcowa, księgowa… A mówią, że bezrobocie panuje… Dobra, znalazłam… a nie, trzeba mieć staż. Szlag by to!
Po kilku godzinach znalazłam wreszcie odpowiednią pracę, z odpowiednimi kryteriami. Zbieranie oliwek, za 10 euro dziennie. Dużo, naprawdę, aż się przeraziłam. Odłożyłam gazetę i poszłam na plażę szukać przyjaciółki.
                                                                   ***

Melanie znalazłam pogrążoną w rozmowie z tymi dwoma przystojniakami. Uśmiechnęła się do mnie wrednie i rzuciła słodko:
- Stefanie, Robercie, to właśnie moja przyjaciółka Judy. Judy, to Stefan i Robert.
- Dla przyjaciół Rob.- wtrącił Robert, uśmiechając się miło.- Mieszkamy tutaj, niedaleko.
- Świetnie, super, zajefajnie…- ironizowałam wrednie, patrząc na Mel. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. 
Robert i Stefan byli… fajni. Mel ich ubóstwiała, mnie wystarczało lubienie. Zawsze mieli dla nas czas, oprowadzili nas po całym wybrzeżu, zapoznali z różnymi ludźmi… Zapowiadało się świetnie.
Tydzień po naszym przyjeździe postanowiłyśmy udać się na rozmowę o to zbieranie oliwek. Ogłoszenia na ten temat z dnia na dzień zapełniały gazety coraz większymi obrazkami. Wzięłam gazetę w ręce i skierowałam się w stronę tej ulicy, na której znajdowało się mieszkanie naszej może pracodawczyni.
- O..… Szok.- oznajmiła Mel patrząc na jej domostwo. Robiło wrażenie. Wielki biały prawie że wieżowiec  był chyba z dziesięć razy taki, jak nasz, ale za to wcale nie przytulny. 
Mel ostrożnie zadzwoniła dzwonkiem. Po dwóch sekundach drzwi otworzyły się z hukiem. Na progu stała wysoka kobieta- ta, która dawała ogłoszenie.
-Witam. Czy to pani…-spojrzałam na gazetę- Julietta Cardo? 
- Zgadza się. A wy, kto?
- Melanie Avers i Judith Bustamante, szukamy pracy.
- Ach, Judy i Melanie. Wejdźcie, dziewczyny.
Weszłyśmy do  środka. Jeszcze gorzej niż na zewnątrz. Długi, ładny hol robił wrażenie martwego. Z piętra dobiegała muzyka. Chętnie sprawdziłabym, kto słucha mojej ulubionej piosenki, ale musiałam iść za panią Cardo. Mel spojrzała na mnie z żałosną miną. Podzielałam jej zdanie na ten temat.
- No więc, jakie macie doświadczenie zawodowe??
-Żadne.- odpowiedziałyśmy równo.
- Więc macie szansę je zdobyć. Zatrudnię was na tydzień próbny. A ogólnie, na ile chcecie się zatrudnić?
- Mamy tu być trzy miesiące, myślę, że na dwa i pół.- odpowiedziałam ze spokojem.
- Zaczynamy od godziny dziewiątej, kończymy około szesnastej, piętnastej. Mój syn jutro wam to wyjaśni. Do widzenia.
Szybko opuściłyśmy to ponure coś, czego domem się nie nazwie. Do domu pełzłyśmy jednak wolno.
- Chodźmy na lody, i tak nie mamy nic lepszego do roboty.- zaproponowała Mel. Znałam jej podświadomy cel- miała nadzieję, że spotkamy w kawiarni Stefana bądź Roberta. Ale zgodnie z jej słowami nie miałyśmy nic lepszego do roboty.
Siedziałyśmy pod tą budką z piętnaście minut, kiedy nadszedł Stefan. Widziałam go, od kiedy tylko wszedł na plażę. Podszedł do nas, i powiedział z obrzydzeniem:
- Kurde w mordę, ale od was wali. Gdzie byłyście?
- U państwa Cardo, a co?
- Nic.- skrzywił się jeszcze raz i zamówił podwójny sorbet. Skończyliśmy jeść, i siedzieliśmy pod budką czekając na cud. W końcu Stefan zaproponował:
- Kto ostatni w wodzie, ten plażowa ciapa!- i rzucił się do wody. Pobiegłyśmy za nim, i chociaż wyprzedzał nas o dobry metr szybko go wyprzedziłyśmy, i to on był ostatni. My wbiegłyśmy w wodę równo. Roześmiani wróciliśmy na plażę. Siedzieliśmy w milczeniu, patrząc na morze, kiedy nagle odezwał się Stefan:
- Jaka ładna bransoletka! Mogę zobaczyć?- wyciągnął rękę w stronę kostki mojej przyjaciółki. Odtrąciła jego dłoń.
- To mój amulet. Dotykać go mogę tylko ja i Judy.
Stefanowi ze złości zabłysły oczy. Wstał, spojrzał na nią i poszedł w stronę morza, skacząc nagle z rozpędu. Mel wytrzeszczyła na niego oczy, otulając się ręcznikiem.
- Niezły jest… Kurczaczki… Ja chcę mieć chłopaka.- skrzywiła się, więc walnęłam ją  w ramię. Nagle wpadłam na genialny pomysł.
- Odprawimy rytuał- oznajmiłam tajemniczym głosem. Mel spojrzała na mnie jak na wariata, więc  wytłumaczyłam jej, że nie chodzi mi o coś takiego, jak w „Pamiętnikach Wampirów”, tylko czary bez wpuszczania wampirów do domu. Wreszcie się zgodziła, więc pociągnęłam ją do domu. Otworzyłam laptopa i znalazłam odpowiedni czar. Mel szybko kupiła świeczki, papier i pióro wieczne, wydając przy tym sporo forsy. No, ale liczyło się, żeby działało.
Mel odprawiła czar, zakopała karteczkę w ogródku i poszła spać. Ja zwinęłam się na łóżku, okryłam niebieskim kocem w  kwiatki i kończyłam książkę. Była przerażająco nudna, więc po piętnastu minutach słodko spałam oparta o ścianę.
Rano czułam na całym ciele skutki spania ze ścianą, jak to określiła Mel. Bolały wszystkie gnaty, mięśnie, nerwy, wszystko. Obtarłam oczy, ubrałam się i ruszyłyśmy do pracy. Mel była oczywiście opanowana. Też tak chcę. Przed domem nie zastałyśmy nikogo, kto wyjaśniłyby nam, gdzie są te pola oliwkowe, czy gdzie tam te chwasty rosły.
- Nie wejdę do domu, nie marz o tym. To dobijające. Będziemy czekać.- oznajmiła Mel. Miałam do tego taki sam stosunek jak ona. Oparłam się o ścianę i czekałam, czekałam, czekałam…. Mel zniknęła na chwilę i przyniosła nam sok winogronowy, z czego skorzystałam, pijąc prawie pół butelki na raz. Moja przyjaciółka skrzywiła się i sama wypiła tylko łyk. Nagle drzwi skrzypnęły, rozległ się śmiech, i stanął przed nami bóg grecki we własnej osobie. Szukałam szczęki na ziemi. Miał ciemne włosy, ciemne oczy i miły uśmiech. Ja sama, z rudymi włosami do brody i brązowymi oczami czułam się idiotycznie. Mel- z włosami w miodowobrązowym kolorze i z brązowymi oczami nie czuła się chyba lepiej. Stałyśmy tam, i gapiłyśmy się na niego, on za to gapił się do wnętrza domu, gadając coś do kogoś po grecku. Nagle odwrócił się, spojrzał na nas i rzucił miłe:
- Cześć!


To jest ten ostatni rozdział. Następnego mam kawałek:


                                                                  VIII
-Cześć.-odpowiedziała Mel. Nie zrobił na niej wrażenia.
- Jestem Oliver, a wy??
- Melanie i Judy. Ty tu mieszkasz??- badała go Mel.
- Tak, mama mówiła, że przyjdą tu jakieś dziewczyny do pracy, czekamy na nie razem z Conrado. A tak w ogóle, gdzie on łazi…- mruknął do siebie i znów krzyknął coś  po grecku do wnętrza domu. Z nami gadał po angielsku. Po chwili z domu wylazł kolejny bóg, ale nie zrobił na mnie wrażenia. Za to Mel gapiła się na niego jak cielak. Pochyliła się do mnie i wyszeptała z uczuciem:
- Kurde w mordę, ale ciacho…
Rymnęłam się ręką w czoło i zachichotałam cicho. Oliver i Conrado naradzali się szeptem. Mogli mówić głośno po grecku, i tak bym nie zrozumiała. Mel nadal gapiła się na Conrado, bezwiednie chyba mnąc nogawkę szortów. Wywróciłam oczami i odezwałam się po angielsku:
- Możesz nam pokazać, gdzie będziemy pracować??
- Ehe… Może jednak Conrado wam pokaże- odezwał się niepewnie. Conrado spiorunował go wzrokiem.
- To chodźmy całą czwórką- zaproponowała rozsądnie Mel. Zgodzili się i poprowadzili nas ścieżką wykładaną płytami kamiennymi za siedzibę rodziny Cardo, na ogromne pole obsadzone drzewkami, gdzie uwijało się już ze czterdzieści osób.
- Tutaj pracujecie. Zrywacie owoce, wrzucacie do tych koszy i wynosicie do magazynu. Dacie radę.- oznajmił Oliver i oddalił się wraz z Conrado, szepcząc coś z przerażeniem. Wydawało mi się, że usłyszałam słowo Samanta.


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#27 2009-08-02 12:50:21

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

VII
- Mel, mam cię dość. Marudzisz i marudzisz, a nic z tego nam nie przyjdzie. Weź się ubierz- spojrzałam z niechęcią na roznegliżowaną przyjaciółkę. Przed chwilą się kąpała, więc szlajała się po całym domu w ręczniku frotte, ledwo co jej zakrywającym. Oprócz tego jęczała niesamowicie,  więc powoli miałam jej dosyć.  Obiecałam sobie, że jeszcze parę jęków, a dowalę jej.
    - Judy, ja nie rozumiem, jak to mogło się zrobić… Przecież patrzyłam…
     - Melanie, uspokój się. Irytujesz.
- Mam cię dosyć. Cały czas tylko uspokój się i irytujesz… WYCHODZĘ.
- Świetnie, ja w tym czasie poszukam jakiejś oferty pracy dla dwóch porypanych nastolatek.
Trzasnęły drzwi na górę, a następnie na dwór.. Przewróciłam oczami i sięgnęłam po gazetę, którą znalazłam pod domem.
-Pielenie, krawcowa, księgowa… A mówią, że bezrobocie panuje… Dobra, znalazłam… a nie, trzeba mieć staż. Szlag by to!
Po kilku godzinach znalazłam wreszcie odpowiednią pracę, z odpowiednimi kryteriami. Zbieranie oliwek, za 10 euro dziennie. Dużo, naprawdę, aż się przeraziłam. Odłożyłam gazetę i poszłam na plażę szukać przyjaciółki.
                                                                   ***

Melanie znalazłam pogrążoną w rozmowie z tymi dwoma przystojniakami. Uśmiechnęła się do mnie wrednie i rzuciła słodko:
- Stefanie, Robercie, to właśnie moja przyjaciółka Judy. Judy, to Stefan i Robert.
- Dla przyjaciół Rob.- wtrącił Robert, uśmiechając się miło.- Mieszkamy tutaj, niedaleko.
- Świetnie, super, zajefajnie…- ironizowałam wrednie, patrząc na Mel. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. 
Robert i Stefan byli… fajni. Mel ich ubóstwiała, mnie wystarczało lubienie. Zawsze mieli dla nas czas, oprowadzili nas po całym wybrzeżu, zapoznali z różnymi ludźmi… Zapowiadało się świetnie.
Tydzień po naszym przyjeździe postanowiłyśmy udać się na rozmowę o to zbieranie oliwek. Ogłoszenia na ten temat z dnia na dzień zapełniały gazety coraz większymi obrazkami. Wzięłam gazetę w ręce i skierowałam się w stronę tej ulicy, na której znajdowało się mieszkanie naszej może pracodawczyni.
- O..… Szok.- oznajmiła Mel patrząc na jej domostwo. Robiło wrażenie. Wielki biały prawie że wieżowiec  był chyba z dziesięć razy taki, jak nasz, ale za to wcale nie przytulny. 
Mel ostrożnie zadzwoniła dzwonkiem. Po dwóch sekundach drzwi otworzyły się z hukiem. Na progu stała wysoka kobieta- ta, która dawała ogłoszenie.
-Witam. Czy to pani…-spojrzałam na gazetę- Julietta Cardo? 
- Zgadza się. A wy, kto?
- Melanie Avers i Judith Bustamante, szukamy pracy.
- Ach, Judy i Melanie. Wejdźcie, dziewczyny.
Weszłyśmy do  środka. Jeszcze gorzej niż na zewnątrz. Długi, ładny hol robił wrażenie martwego. Z piętra dobiegała muzyka. Chętnie sprawdziłabym, kto słucha mojej ulubionej piosenki, ale musiałam iść za panią Cardo. Mel spojrzała na mnie z żałosną miną. Podzielałam jej zdanie na ten temat.
- No więc, jakie macie doświadczenie zawodowe??
-Żadne.- odpowiedziałyśmy równo.
- Więc macie szansę je zdobyć. Zatrudnię was na tydzień próbny. A ogólnie, na ile chcecie się zatrudnić?
- Mamy tu być trzy miesiące, myślę, że na dwa i pół.- odpowiedziałam ze spokojem.
- Zaczynamy od godziny dziewiątej, kończymy około szesnastej, piętnastej. Mój syn jutro wam to wyjaśni. Do widzenia.
Szybko opuściłyśmy to ponure coś, czego domem się nie nazwie. Do domu pełzłyśmy jednak wolno.
- Chodźmy na lody, i tak nie mamy nic lepszego do roboty.- zaproponowała Mel. Znałam jej podświadomy cel- miała nadzieję, że spotkamy w kawiarni Stefana bądź Roberta. Ale zgodnie z jej słowami nie miałyśmy nic lepszego do roboty.
Siedziałyśmy pod tą budką z piętnaście minut, kiedy nadszedł Stefan. Widziałam go, od kiedy tylko wszedł na plażę. Podszedł do nas, i powiedział z obrzydzeniem:
- Kurde w mordę, ale od was wali. Gdzie byłyście?
- U państwa Cardo, a co?
- Nic.- skrzywił się jeszcze raz i zamówił podwójny sorbet. Skończyliśmy jeść, i siedzieliśmy pod budką czekając na cud. W końcu Stefan zaproponował:
- Kto ostatni w wodzie, ten plażowa ciapa!- i rzucił się do wody. Pobiegłyśmy za nim, i chociaż wyprzedzał nas o dobry metr szybko go wyprzedziłyśmy, i to on był ostatni. My wbiegłyśmy w wodę równo. Roześmiani wróciliśmy na plażę. Siedzieliśmy w milczeniu, patrząc na morze, kiedy nagle odezwał się Stefan:
- Jaka ładna bransoletka! Mogę zobaczyć?- wyciągnął rękę w stronę kostki mojej przyjaciółki. Odtrąciła jego dłoń.
- To mój amulet. Dotykać go mogę tylko ja i Judy.
Stefanowi ze złości zabłysły oczy. Wstał, spojrzał na nią i poszedł w stronę morza, skacząc nagle z rozpędu. Mel wytrzeszczyła na niego oczy, otulając się ręcznikiem.
- Niezły jest… Kurczaczki… Ja chcę mieć chłopaka.- skrzywiła się, więc walnęłam ją  w ramię. Nagle wpadłam na genialny pomysł.
- Odprawimy rytuał- oznajmiłam tajemniczym głosem. Mel spojrzała na mnie jak na wariata, więc  wytłumaczyłam jej, że nie chodzi mi o coś takiego, jak w „Pamiętnikach Wampirów”, tylko czary bez wpuszczania wampirów do domu. Wreszcie się zgodziła, więc pociągnęłam ją do domu. Otworzyłam laptopa i znalazłam odpowiedni czar. Mel szybko kupiła świeczki, papier i pióro wieczne, wydając przy tym sporo forsy. No, ale liczyło się, żeby działało.
Mel odprawiła czar, zakopała karteczkę w ogródku i poszła spać. Ja zwinęłam się na łóżku, okryłam niebieskim kocem w  kwiatki i kończyłam książkę. Była przerażająco nudna, więc po piętnastu minutach słodko spałam oparta o ścianę.
Rano czułam na całym ciele skutki spania ze ścianą, jak to określiła Mel. Bolały wszystkie gnaty, mięśnie, nerwy, wszystko. Obtarłam oczy, ubrałam się i ruszyłyśmy do pracy. Mel była oczywiście opanowana. Też tak chcę. Przed domem nie zastałyśmy nikogo, kto wyjaśniłyby nam, gdzie są te pola oliwkowe, czy gdzie tam te chwasty rosły.
- Nie wejdę do domu, nie marz o tym. To dobijające. Będziemy czekać.- oznajmiła Mel. Miałam do tego taki sam stosunek jak ona. Oparłam się o ścianę i czekałam, czekałam, czekałam…. Mel zniknęła na chwilę i przyniosła nam sok winogronowy, z czego skorzystałam, pijąc prawie pół butelki na raz. Moja przyjaciółka skrzywiła się i sama wypiła tylko łyk. Nagle drzwi skrzypnęły, rozległ się śmiech, i stanął przed nami bóg grecki we własnej osobie. Szukałam szczęki na ziemi. Miał ciemne włosy, ciemne oczy i miły uśmiech. Ja sama, z rudymi włosami do brody i brązowymi oczami czułam się idiotycznie. Mel- z włosami w miodowobrązowym kolorze i z brązowymi oczami nie czuła się chyba lepiej. Stałyśmy tam, i gapiłyśmy się na niego, on za to gapił się do wnętrza domu, gadając coś do kogoś po grecku. Nagle odwrócił się, spojrzał na nas i rzucił miłe:
- Cześć!


To jest ten ostatni rozdział. Następnego mam kawałek:


                                                                  VIII
-Cześć.-odpowiedziała Mel. Nie zrobił na niej wrażenia.
- Jestem Oliver, a wy??
- Melanie i Judy. Ty tu mieszkasz??- badała go Mel.
- Tak, mama mówiła, że przyjdą tu jakieś dziewczyny do pracy, czekamy na nie razem z Conrado. A tak w ogóle, gdzie on łazi…- mruknął do siebie i znów krzyknął coś  po grecku do wnętrza domu. Z nami gadał po angielsku. Po chwili z domu wylazł kolejny bóg, ale nie zrobił na mnie wrażenia. Za to Mel gapiła się na niego jak cielak. Pochyliła się do mnie i wyszeptała z uczuciem:
- Kurde w mordę, ale ciacho…
Rymnęłam się ręką w czoło i zachichotałam cicho. Oliver i Conrado naradzali się szeptem. Mogli mówić głośno po grecku, i tak bym nie zrozumiała. Mel nadal gapiła się na Conrado, bezwiednie chyba mnąc nogawkę szortów. Wywróciłam oczami i odezwałam się po angielsku:
- Możesz nam pokazać, gdzie będziemy pracować??
- Ehe… Może jednak Conrado wam pokaże- odezwał się niepewnie. Conrado spiorunował go wzrokiem.
- To chodźmy całą czwórką- zaproponowała rozsądnie Mel. Zgodzili się i poprowadzili nas ścieżką wykładaną płytami kamiennymi za siedzibę rodziny Cardo, na ogromne pole obsadzone drzewkami, gdzie uwijało się już ze czterdzieści osób.
- Tutaj pracujecie. Zrywacie owoce, wrzucacie do tych koszy i wynosicie do magazynu. Dacie radę.- oznajmił Oliver i oddalił się wraz z Conrado, szepcząc coś z przerażeniem. Wydawało mi się, że usłyszałam słowo Samanta.


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#28 2009-08-03 12:16:37

Melanie

Miss Lipca 2009                    Miss Urodzin 2009

9794941
Skąd: ja to znam...?
Zarejestrowany: 2008-07-01
Posty: 886
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

Fajne, gdybym nie wiedziała jaki później będzie Conrado to bym już go nie lubiła


Pracuje jako: projektantka mody, DJ, fryzjer w salonie, niania, ochroniarz na boisku szkolnym
Znajomi: Roberta,Różyczka,Martysia,Julia,Malwina,Damian,Charlotte,Magda,Neillé,Lilly,Paweł,Miśka, Aiko,Kajka,Victor,Akira,Izaura,Shan,Iga,Nick,Sean,Viki,Alfred & Mathew,Nicole,Dominika,Jasper,Ola,Anna,Ray,Sara,Rołz,Emmett,Esme,Kornel,Natala,Bartek,Carralo
Kumple: Zuzanna, Maciek, Nina, Janet
Chłopak: Matts
Rodzinka: Moje Drzewo Genealogiczne [rozszerzone]
Lubi(czyt. kocha) : Rodzeństwo, WŁOCHY, Wampiry, Twilight, Vampire Diaries, książki, rysować, grać na gitarze(uczę się), pisać pwieści, muzykę (OneRepublic, Miley Cyrus, Taylor Swift, Amy MacDonald, Linkin Park, Yirumę), lody miętowe i pistacjowe, Taylora Lautnera
Nie lubi: różowego, arogancji, ignorantów, powierzchowności

Cześć Goście

Offline

 

#29 2009-08-08 10:15:54

Zuzanna

Miss Lipca 2008                    Miss Sierpnia 2009                  Miss Września 2009

3066942
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-04-23
Posty: 1671
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

Ty i ta twoja gópia mania osądzania ludzi...


Rodzina  Moja Rodzinka
Przyjaciele: Melanie, Janet, Nina, Fly, Neille
Pracuję jako: projektantka mody, bibliotekarka, kierownik biura matrymonialnego, przedszkolanka, nauczyciel sztuki, lekarz
Znajomi: Janek,Neillé,Cleo,Fly,Ania,Kika,Viki,Magda,Patrycja,Nick, Sandra,Mick, Sophia, Akira, Shan

Lubię: książki, dobrą muzę (OneRepublic, Amy Macdonald, Wilki), koty,prowadzić pamiętnik, moje przyjaciółki, pisać opowiadania, Anglię.
Nie lubię: nudnych książek, osądzania ludzi po pozorach, dzieci neo, ludzi wchodzących mi w drogę, kiedy coś mi nie wychodzi

Offline

 

#30 2009-08-08 12:11:47

Melanie

Miss Lipca 2009                    Miss Urodzin 2009

9794941
Skąd: ja to znam...?
Zarejestrowany: 2008-07-01
Posty: 886
WWW

Re: Twórczość Zuzanny

To ty powierzchownie osądzasz ludzi, nie ja i koniec rozmowy.


Pracuje jako: projektantka mody, DJ, fryzjer w salonie, niania, ochroniarz na boisku szkolnym
Znajomi: Roberta,Różyczka,Martysia,Julia,Malwina,Damian,Charlotte,Magda,Neillé,Lilly,Paweł,Miśka, Aiko,Kajka,Victor,Akira,Izaura,Shan,Iga,Nick,Sean,Viki,Alfred & Mathew,Nicole,Dominika,Jasper,Ola,Anna,Ray,Sara,Rołz,Emmett,Esme,Kornel,Natala,Bartek,Carralo
Kumple: Zuzanna, Maciek, Nina, Janet
Chłopak: Matts
Rodzinka: Moje Drzewo Genealogiczne [rozszerzone]
Lubi(czyt. kocha) : Rodzeństwo, WŁOCHY, Wampiry, Twilight, Vampire Diaries, książki, rysować, grać na gitarze(uczę się), pisać pwieści, muzykę (OneRepublic, Miley Cyrus, Taylor Swift, Amy MacDonald, Linkin Park, Yirumę), lody miętowe i pistacjowe, Taylora Lautnera
Nie lubi: różowego, arogancji, ignorantów, powierzchowności

Cześć Goście

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora